Jak radzić sobie z agresją u ptaków drapieżnych?

Zanim opiszę zagadnienie agresji u ptaków chciałabym, abyś wyobraził sobie dzikiego jastrzębia. Ja nazwę go Jasiu ty możesz wymyślić inne imię.

Jasiek od początku nie miał łatwego życia. Był młodszym z dwóch piskląt, które przeżyły pierwsze 5 dni. Młodszy brat zginął krótko po wykluciu. Starsza siostra od początku dawała mu w kość. Choć była zaledwie 2 dni starsza, była od niego znacznie większa.  Często próbowała zabierać mu jedzenie, które przynosili rodzice i rozpychała się w gnieździe. Im była starsza tym robiła się głośniejsza i bardziej agresywna.  Czasami była tak niecierpliwa, że atakowała rodziców, gdy przylatywali z pokarmem (ptaki drapieżne nie „wymiotują” zmielonej papki do dzioba młodych jak kojarzymy z większości bajek, lecz przynoszą całą zdobycz i dzielą na fragmenty podając małe kawałki mięsa bez kości). Jasiek nie mógł odstawać od siostry, inaczej by zginął. Rywalizował więc z nią o pokarm stając się bardziej agresywnym.

W pewnym momencie rodzice widząc, że ich pociechy robią się coraz większe i bardziej niebezpieczne, zaczęli podrzucać pokarm do gniazda z pewnej odległości, jak nakazał im instynkt. Dzięki temu z jednej strony rodzice uniknęli agresji ze strony swoich dzieci, z drugiej strony, młode zaczynały się coraz bardziej usamodzielniać. Jeszcze nie umiały latać, ale nie były już puchatymi kulkami.  Miały wyrośnięte lotki i sterówki, więc w wolnych chwilach (a miały takich sporo, bo w gnieździe specjalnych atrakcji nie ma) próbowały swoich sił w lataniu. Początkowo jedynie podskakiwały w gnieździe, z czasem zaczęły przeskakiwać na gałęzie. W momencie, gdy pojawiali się rodzice krzyczały wniebogłosy, by rodzic wiedział, gdzie im podrzucić jedzenie (a jeśli już pojawiał się dorosły, wyrywały mu pokarm).  Z czasem jednak mama i tata przylatywali  coraz rzadziej. Jasiu i jego siostra krzyczeli, a mimo to nikt się nie zjawiał. Coraz lepiej szło im za to latanie. Brzuch był pusty, narastała w nich frustracja i agresja, więc zaczęły swoich sił w polowaniu.

Było to dla nich ogromnym wyzwaniem. Wielu z nas wydaje się, że latanie jest dla ptaka czymś zupełnie naturalnym i każdy ptak potrafi dobrze latać, gdy już opanuje pierwsze kroki. To jednak nieprawda. Jasiu nie radził sobie z wiatrem, dlatego gdy wiało bardzo mocno chował się w koronach drzew. Stopniowo uczył się szybować i manewrować między gałęziami. Czasami jego uwagę zwróciła wiewiórka, która przemykała w koronach drzew. Próbował ją złapał, ale zupełnie nie wiedział jak to zrobić. Podlatywał do niej popiskując, ale ta była znacznie sprytniejsza i z łatwością mu uciekała. Póki nie był bardzo głodny, nie było to problemem, jednak mijał już drugi tydzień, kiedy nie jadł do pełna. Udawało mu się jedynie przekąsić coś niewielkiego jak mysz czy martwe pisklę. W końcu jednak głód zadziałał swoje. Jasiu rozpaczliwie potrzebował pokarmu. Był tak głodny, że zaczął rzucać się na wszystko co się ruszało. Rodziców nie było już od dłuższego czasu. Siostra również poleciała w swoją stronę. Był zdany tylko na siebie. Wiedział, że wołaniem nic nie wskóra, więc polował w ciszy i skupieniu. Patrolując teren, trafił na gniazdo grzywaczy. Nie wahając się ani chwili z prędkością uderzył samice które siedziała na młodych, po czym zawrócił i porwał pisklę. Od tamtej pory często penetrował gniazda innych ptaków, aż w końcu był na tyle szybki, że dawał radę również upolować gołębia w locie. Tak rozpoczęła się jego łowiecka przygoda.

Jastrząb w ludzkiej skórze

Być może wydaje Ci się dziwne, że temat agresji rozpoczęłam od krótkiej opowieści, ale uważam, że aby dobrze zrozumieć dane zagadnienie trzeba się zagłębić w jego

 

Obserwuj nas na Instagramie

@ornitho.pterum

Ornithopterum.pl