Czym jest sokolnictwo?

Sokolnictwo jest silnie zakorzenione w kulturze państw arabskich.

Ptaki szponiaste fascynowały ludzi od zarania dziejów. Z jednej strony uznawane były za zwierzęta szlachetne, odważne oraz waleczne, z drugiej strony kojarzono je z okrucieństwem i zaciekłością. Dla większości ludzi skrzydlate drapieżniki, szczególnie potężne orły czy szybkie sokoły są symbolem wolności i swobody. Z tego względu sokolnictwo budzi często wiele sprzecznych emocji. Widok psa prowadzonego na smyczy czy konia z klapami na oczach nikogo nie dziwi, ponieważ obraz ten towarzyszy nam na co dzień i przywykliśmy do niego na przestrzeni lat. Sokół w kapturku przywiązany do rękawicy sokolniczej to jednak w obecnych czasach dość niespotykane zjawisko. „W jakim celu oswajane są ptaki szponiaste? Czy nie dzieje im się krzywda?” – to jedne z wielu pytań jakie miałam okazję usłyszeć. Odpowiedź wydaje się prosta. 
 
Zgodnie z oficjalną definicją sokolnictwo to układanie ptaków drapieżnych do łowów. Celem wspomnianego „oswajania” ptaków jest więc polowanie z nimi. Nie wyrządza się im zatem szkody, zachowując ich naturę i dbając o ich potrzeby. By to wyjaśnić potrzeba odpowiedzieć sobie na wiele pytań, w tym cofnąć się do zamierzchłych czasów i przenieść na azjatyckie stepy, gdzie sokolnictwo ma swoje początki.

Sokolnictwo obejmuje wiele gatunków ptaków szponiastych – zarówno niebagatelnych rozmiarów orły przednie, jak i niewielkie krogulce oraz pustułki. Na zdjęciu pustułka amerykańska ważąca zaledwie 100 gram. 

Hej sokoły!
 
Jak łatwo sobie wyobrazić zdobywanie pokarmu kilka tysięcy lat temu było znacznie trudniejsze niż obecnie. Polowanie wymagało dużego doświadczenia i umiejętności. Czasami jednak udawało się zdobyć pożywienie w łatwiejszy sposób, np. gdy sokół upolował swoją ofiarę, a następnie siadał z nią na ziemi i zaczynał się posilać. Wystarczyło podejść i spłoszyć drapieżnika (który ze względu na niewielką masę nie był w stanie odlecieć z dodatkowym obciążeniem) i ukraść mu jego zdobycz. Zanim ptak szponiasty dobrał się do mięsa, najpierw musiał oskubać ofiarę z piór lub sierści. Człowiek zyskiwał więc spory kawałek dobrego mięsa, jeśli pojawiał się w odpowiednim momencie. Aby jednak trafić na taką okazję trzeba mieć bardzo dużo szczęścia.  Co więc zrobić, aby móc częściej korzystać z tego co upoluje sokół? Oswoić go i nauczyć, by polował dla nas. Nic prostszego, prawda? Otóż nie do końca.
 
Ptaki szponiaste to bardzo dumne zwierzęta. Ich wrodzona dzikość powoduje, że nie da się ich oswoić jak psa czy kota. Możemy je jedynie „ułożyć”, czyli wejść w swego rodzaju układ – ja ci pomagam w polowaniu, a w zamian dostaję część mięsa. Jest więc to relacja na zasadzie partnerstwa. Jeśli sokół uzna, że nie potrzebuje człowieka, odleci od niego i już nie wróci. W tym więc cała sztuka, aby przekonać do siebie ptaka, że jednak warto współpracować.

Więcej o średniowiecznym sokolnictwie przeczytasz tutaj

Więcej o sokole wędrownym przeczytasz tutaj

W średniowieczu nastąpił rozkwit sokolnictwa. Wówczas z ptakami polować mogli tylko królowie i szlachta.

Na moment zamknij oczy i spróbuj wyobrazić sobie ogromną przestrzeń stepów. Widzisz jak przed tobą rozpościerają się dziesiątki kilometrów płaskiej powierzchni? Teraz przenieś się w czasie kilka tysięcy lat wstecz. W oddali dostrzegasz siedzące na ziemi ptaki. Spróbuj do nich podejść, a następnie upolować jednego z nich mając do dyspozycji jedynie włócznie lub prosty łuk. Jeden twój ruch, ptactwo cię dostrzega, a następnie ucieka. Frustrujące, prawda? A teraz wyobraź sobie, że jednego z tych spłoszonych ptaków atakuje sokół wędrowny. Pikując, osiąga niezwykłą prędkość nawet kilkuset kilometrów na godzinę. Przy takiej szybkości lotu wystarczy delikatne muśnięcie łapą, aby ogłuszyć lub zabić ofiarę. Sokół uderza wyciągniętymi łapami ptaka, wytrącając go z toru lotu, wyhamowuje w powietrzu, a następnie wraca po spadającą zdobycz.  Co w tej sytuacji robisz?  
 

 

 

 

Początki sokolnictwa w praktyce
 
By ułożyć ptaka szponiastego logicznym wydawało się, że trzeba go najpierw złapać. Sokoły i orły składają jaja na wysokich półkach skalnych, do których dostać się jest bardzo ciężko i grozi to utratą życia, a więc przypuszcza się, że rzadko podbierano pisklaki z gniazd. Bezpieczniejszą metodą było schwytanie już latającego ptaka przy wykorzystaniu żywej ofiary jako wabika. Najczęściej łapane były młode, niedoświadczone osobniki, które szukały łatwej zdobyczy. Te starsze nawet jeśli pozwoliły się schwytać, od razu wypuszczano, ponieważ dużo ciężej nauczyć je sokolnictwa.
 
Tak więc jesienią (w okresie migracji) odławiano kilkumiesięczne ptaki, a następnie przyzwyczajono do człowieka. Zwykle przełom następował po pierwszych kilku dniach, kiedy to ptak po wielu godzinach spędzonych z człowiekiem zaczynał jeść małe kawałki mięsa podane na rękawicy sokolniczej. Następnie uczony był, że po każdym przylocie na rękę dostaje on nagrodę w postaci jedzenia. Po kilkunastu dniach treningu mógł wreszcie zacząć polować u boku sokolnika. Za każą upolowaną zwierzynę dostawał tzw. „odprawę” czyli porcję mięsa, którą mógł się posilić. 
 
Jesień i zima to bardzo ciężki czas dla drapieżników. Śmiertelność bywa wówczas wysoka, dlatego fakt, że ptak szponiasty ma w tym czasie zapewnione stałe źródło pokarmu, jest bardzo ważny. Dodatkowo młode drapieżniki często nie są zaprawione w polowaniu, a przy pomocy człowieka mogą zdobyć cenne doświadczenie w chwytaniu większej zwierzyny niż ta, którą prawdopodobnie wybrałyby w naturze. W czasie zimy polowały, więc na zdobycz wytropioną przez człowieka, co zwiększało ich szanse na skuteczny atak. Wiosną natomiast, kiedy nie brakowało zwierzyny, a co za tym idzie dużo łatwiej było zdobyć pokarm, ptaki wypuszczano, dzięki czemu miały możliwość znalezienia partnera i założenia gniazda. Dlaczego? Ponieważ w tym okresie wymieniały pióra, a ze względu na dosyć wysoką temperaturę były mniej chętne do polowania. Trzymanie ich cały rok byłoby więc nieopłacalne. Była to korzyść obustronna– człowiek pomagał ptakowi przeżyć najtrudniejszy czas w roku, natomiast ptak polując dostarczał pokarm człowiekowi.
 
Młode ptaki przez pierwsze miesiące uczą się jak prawidłowo latać, nabierać prędkości oraz skutecznie polować. Początkowo żywią się łatwą zdobyczą, taką jak pisklęta innych gatunków, żaby czy ślimaki. Zimą jednak, kiedy brakuje łatwego pokarmu muszą wykazać się swoimi umiejętnościami łowieckimi. Jeśli okażą się zbyt wolne, zginą, dlatego jedynie około 20% ptaków drapieżnych dożywa drugiego roku życia. W rękach sokolników ich szanse znacznie wzrastają.
 
Jak więc możemy zauważyć, początkowo sokolnictwo było jedynie metodą zdobycia pokarmu. Z czasem jednak, gdy nastąpił rozwój cywilizacji, a co za tym idzie zaczęliśmy uprawiać rośliny i hodować zwierzęta, a także opracowaliśmy lepsze metody polowania, sokolnictwo przestało być wyłącznie sposobem zdobywania pokarmu, a zyskało charakter szlachetnej rozrywki, stając się elementem kultury łowieckiej wielu narodów. W średniowieczu polować z ptakami mogli jedynie królowie i szlachta, a więc był to swego rodzaju przywilej, „sport” dla wybranych. Później, kiedy zaczęto używać broni palnej, stopniowo sokolnictwo zaczęło być wypierane, aż pod koniec XVIII wieku praktycznie zniknęło na ziemiach polskich.
 

Rękawica sokolnicza i karnal.

 
Sokolnictwo dziś
 
Współcześnie sokolnictwo ma zupełnie inny charakter niż dawniej. Sokolnicy nie tylko polują ze swoimi podopiecznymi, ale często zajmują się również edukacją i ochroną obiektów takich jak lotniska czy stadiony (więcej na ten temat przeczytasz tutaj). Chociaż metody sokolnicze niewiele się zmieniły na przestrzeni lat, to zostały wzbogacone o nowe rozwiązania technologiczne, m.in. telemetrię pozwalającą namierzyć zgubionego ptaka. Nie bez znaczenia pozostaje też fakt, że obecnie w Polsce odłów dzikich ptaków jest nielegalny. Wszystkie ptaki sokolnicze pochodzą z zarejestrowanych hodowli i wymagają odpowiednich dokumentów. Co ciekawe, choć tradycja sokolnicza ma kilka tysięcy lat, dopiero w ostatnim stuleciu zaczęto ptaki rozmnażać w niewoli. To krok milowy w ochronie dzikich ptaków szponiastych, ponieważ umożliwiło to odbudowanie populacji zagrożonych gatunków takich jak sokół wędrowny.
 
Sokolnictwo jest więc czymś znacznie więcej niż tylko dziedziną łowiectwa. Przede wszystkim to wielowiekowa tradycja i nasze dziedzictwo kulturowe, które powinniśmy pielęgnować.
 
Na pytanie czy ptakom sokolniczym dzieje się krzywda zwykle odpowiadam, że podopieczni sokolników zapewnione mają wszystkie podstawowe potrzeby. W odróżnieniu od ptaków w ogrodach zoologicznych mogą swobodnie latać i polować, a więc nie odczuwają dyskomfortu życia w niewoli. Ptaki znajdują się pod opieką wyedukowanych opiekunów, potrafiących zadbać o wszystkie potrzeby swoich podopiecznych. Czasami jednak jako ludzie popełniamy pewne błędy, z powodu których nasze zwierzęta cierpią i musimy o tym pamiętać. To właśnie dlatego sokolnictwo nazywane jest sztuką popełniania jak najmniejszej ilości błędów. Jeśli sokolnik ma wątpliwości co do tego czy dobrze zajmuje się swoim podopiecznym, jest to dobry znak, ponieważ oznacza to, że dana osoba nie spoczywa na laurach tylko cały czas dąży do tego, by uprawiać sokolnictwo jak najlepiej.
 
 
Z pamiętnika sokolnika
 
Czym dla mnie prywatnie jest sokolnictwo? Posłużę się historią, która w idealny sposób oddaje emocje, które towarzyszą sokolnikom w czasie polowania z podniebnymi łowcami.
 
Przede mną rozpościerają się bezkresy pól i łąk. Jest niemal zupełna cisza. Z oddali dobiega jedynie delikatny dźwięk podskakującego dzwoneczka przymocowanego do skoku sokoła. Ptak czatuje około 300 metrów nade mną czekając na sygnał. Pies robi twardą stójkę. Już wiem, że w kępie traw kryje się bażant. Obserwuje sokoła wyczekując na moment, gdy zrobi kolejne okrążenie i ustawi się głową w kierunku psa. Czuję jak wzbiera we mnie adrenalina. Mija kilka sekund, a mam wrażenie jakbym stała tam godzinami. Jedynie osoba o wielkiej pasji jest w stanie zrozumieć te emocje. Dziesiątki godzin spędzone na budowaniu więzi ze swoim podopiecznymi sprowadzają się do tej jednej chwili. Wreszcie sokół ustawiony jest idealnie.
 
-Naprzód!- krzyczę do psa.
 
Wyżeł rzuca się w kępę traw. Mija kilka sekund. „No dalej”- mówię do siebie w myślach. Jeśli bażant za moment nie wyleci, sokół może odwrócić się w złą stronę i z ataku nici. Pies z nosem ku ziemi nerwowo szuka uciekającego bażanta. Już tracę nadzieję, gdy nagle piękny kogut wzbija się w niebo. Towarzyszy mu charakterystyczny furkot skrzydeł. Kieruję wzrok na wędrownego, który w tym momencie jest jedynie niewielką plamą na niebie. Sokół pikuje z nieprawdopodobną prędkością. Słychać jedynie świst powietrza. Bażant choć nie jest tak szybki jak „żywa strzała” opisywana przez Sokołowskiego, przewyższa sokoła swoim sprytem. Leci około pięć metrów nad ziemią, ale w ostatniej chwili zniża lot, dzięki czemu unika śmiercionośnego uderzenia. Nim sokół zdąży nawrócić kogut ląduje w kukurydzy. Moje serce bije jak szalone. Patrzę z podziwem zarówno na koguta, którego wola życia jest tak silna, że przez ostatnie lata opracował swoje sztuczki do perfekcji, jak i na mojego sokoła, który z niezwykłą lekkością wykonuje wspaniałe akrobacje jakby był jednością z niebem. Wiem, że w trakcie ataku jestem jedynie niewidzialnym obserwatorem spektaklu przyrody. Pomału emocje opadają. Chociaż nie udało się upolować koguta, nie czuję żadnego rozczarowania. Przeżycia towarzyszące niezwykłemu pościgowi są nagrodą samą w sobie. Przywołuję sokoła nagradzając go kawałkiem mięsa, natomiast psa poklepuję po plecach.  Jestem wdzięczna za to, że mogę uczestniczyć w tym swoistym tańcu natury, w którym naturalni wrogowie – pies i sokół- współpracują ze sobą.
 
W tym krótkim tekście kryje się prawdziwa istota i kwintesencja sokolnictwa, którą jest jedność z naturą. Prawdziwy sokolnik nie tylko dba o swojego podopiecznego, ale również szanuje zwierzynę. Nie jest nastawiony na ilość, ale na jakość. Docenia kunszt swojego ptaka bez względu na to czy atak był skuteczny. Przede wszystkim sokolnik to osoba zakochana w naturze, dla której ptaki szponiaste to całe życie. Która chce je poznawać i odkrywać na nowo każdego dnia, dbając o ich komfort i dobrostan.
 
Sokolnictwo to nie sport ani hobby. To sposób życia.
 
 
 
 

Więcej o sokolnictwie przeczytasz na stronie Gniazda Sokolników

Jak zostać sokolnikiem?

 

Sokolnikiem zostaje się po spełnieniu następujących warunków:

1. Należy być myśliwym, członkiem Polskiego Związku Łowieckiego tzn:

  • być osobą pełnoletnią

  • posiadać obywatelstwo polskie

  • mieć walory moralne dające rękojmię etycznego wykonywania łowiectwa

  • nie być karanym za przestępstwa wymienione w prawie łowieckim

  • odbyć roczny staż kandydacki oraz brać udział w szkoleniach organizowanych przez PZŁ

  • zdać egzamin z zakresu łowiectwa

  • złożyć deklarację i uiścić wpisowe

 

2. Odbyć kurs sokolniczy organizowany przez Stację Badawczą PZŁ w Czempiniu

3. Zdać egzamin sokolniczy przed komisją powołaną przez PZŁ

4. Uzyskać zgodę Ministra Środowiska na łowienie zwierzyny przy użyciu ptaka łowczego

 

Ptaki łowcze, układane przez sokolnika, muszą mieć wszystkie dokumenty świadczące o ich legalności oraz być utrzymywane w warunkach zapewniających ich dobrostan.

 

 
 
 

Obserwuj nas na Instagramie

@ornitho.pterum

Ornithopterum.pl