Monarchy miałem okazję fotografować w ich naturalnym środowisku, na Karaibach. Było to dla mnie niezapomniane przeżycie. Odżywiały się nektarem trojeści, która jest również jedyną rośliną żywicielską dla ich gąsienic
Co roku wyobraźnię milionów ludzi na całym świecie pobudza zjawisko, którego głównym aktorem jest motyl monarch (Danaus plexippus). Jego wędrówkę z terenów rozrodczych na zimowiska nazywamy migracją, tak jak zwykło się mówić w przypadku ptaków. Jednak wśród owadów takie podróże to ekstremalna rzadkość. Monarch pokonuje bowiem trasę, której średnia długość wynosi 4,5 tysiąca kilometrów. W jedną stronę dystans ten przemierza na raz, czyli w jednym pokoleniu, wędrując z północno-wschodnich Stanów Zjednoczonych i południowo-wschodniej Kanady do górskich lasów położonych w centralnym Meksyku. Tam motyle znajdują odpowiednie warunki klimatyczne do hibernacji, która trwa od początku listopada do połowy marca. To właśnie ona wzbudza najwięcej emocji, gdyż na stosunkowo niewielkim obszarze meksykańskiego rezerwatu monarchy gromadzą się w liczbie wielu milionów osobników, co sprawia, że las zmienia swoja barwę z zielonej na ochrowo-pomarańczową.
Jaskrawo pomarańczowo-czerwone skrzydła z czarnymi żyłkami znane są chyba wszystkim ludziom na świecie. Myślę, że gdybyśmy wykonali eksperyment społeczny, pokazując kilka ilustracji różnych gatunków motyli, to właśnie monarch zostałby wskazany jako ten najbardziej znany. Nic więc dziwnego, że jego wizerunek zdobi często książki, grafiki, plakaty czy wszelkie inne ozdoby, i to niezależnie od kontynentu. Naukowa nazwa tego gatunku, Danaus plexippus, pochodzi z greki i oznacza dosłownie „senną przemianę,” co odnosi się bezpośrednio do zdolności tego gatunku do hibernacji oraz typowej dla motyli metamorfozy.
Ten ikoniczny motyl jest nie tylko jednym z najbardziej popularnych i rozpoznawalnych owadów na całym świecie. Jest wręcz akademickim przykładem dobrych praktyk w ochronie przyrody. Wzorem do podejmowania wspólnych działań, łączących lokalne społeczności, organizacje pozarządowe, ośrodki uczelniane i tysiące wolontariuszy. Programy edukacyjne oparte na nauce obywatelskiej „citizen science” są obecnie motorem napędowym zbierania i analizowania danych w skali makro, obejmując swym zasięgiem wielkoobszarowe zjawiska, takie jak migracja monarcha. Citizen science to zdecydowanie przyszłość nauki, o której mówi się coraz głośniej. To właśnie dzięki takim programom w ciągu ostatnich kilkunastu lat udało się zgromadzić dane o migracji tego gatunku, które stawiają przed nami fundamentalne pytania o jego przyszłość. Zagrożeń, do których przyczynił się człowiek jest bardzo wiele. Oprócz wylesiania i fragmentacji siedlisk, antropogenicznych zmian w krajobrazie, stosowania herbicydów, pestycydów i zmodyfikowanych genetycznie upraw, w ostatnim czasie coraz większe znaczenie mają także zmiany klimatyczne, wpływające na zmiany wzorców zachowań wśród owadów. Wymienione czynniki mają znaczenie dla monarcha zarówno na trasach migracyjnych, podczas wędrówki, a także na zimowiskach, w bardzo kruchych ekosystemach lasów górskich.
Nad biologią, ekologią i ochroną monarcha debatują od wielu lat naukowcy i amatorzy, entomolodzy, biolodzy i przyrodnicy z całego świata. Jest to jeden z niewielu gatunków modelowych, którego obserwacja dostarcza danych przydatnych w badaniach nad wskaźnikami trendów ekosystemowych. Nic więc dziwnego, że to właśnie monarchowi poświęca się także międzynarodowe konferencje. Te największe odbywają się od lat 80. ubiegłego wieku, zarówno w Meksyku jak i USA. Rozpoczęło je w 1981 spotkanie w Morelos (Meksyk). Kolejne seminarium odbyło się już w Los Angeles w Kalifornii, w 1986 roku. Następnie była Morelia w Meksyku (stan Michoacan 1997 rok) oraz Lawrance (Kansas 2001 rok) i Minneapolis w Minnesocie w 2012 roku.
Obecnie na całej trasie wędrówki monarchowi przyglądają się tysiące wolontariuszy. Podróż prowadząca przez Oklahomę, Teksas i inne stany USA zrzesza miłośników motyli, którzy z niecierpliwością oczekują ich corocznego przybycia. Do dziś funkcjonuje wiele projektów, do których może dołączyć każdy z nich. Te najważniejsze polegają na odtworzeniu korytarzy migracyjnych poprzez nasadzenia rodzimych gatunków roślin miododajnych dla dorosłych motyli, jak i tych żywicielskich dla gąsienic. Sadzi się je wzdłuż dróg i autostrad, a także na prywatnych posesjach, np. ogrodach. Każdy stara się pomóc motylom na swój sposób. Jednak największą uwagę przykłada się do zimowisk w Meksyku, położonych w dość niezwykłym górskim rejonie na pograniczu stanów Meksyk i Michoacan.
Jedna z wielu grafik prezentująca trasy migracyjne monarcha. Źródło: National Geographic (Matthew W. Chwastyk, NGM Staff. Brandon Shypkowski) na podstawie Chip Taylor, University of Kansas; Karen Oberhauser, University of Wisconsin–Madison Arboretum; Christine Merlin, Texas A&M University; Wayne E. Thogmartin, USGS; USDA; Journey North; Monarch Joint Venture; Biota of North America Program; Nathan P. Lemoine. Link do źródło: https://www.nationalgeographic.com/premium/article/monarch-butterfly-migration-endangered?loggedin=true&rnd=1709308363545
Monarch corocznie przemierza średnio 4,5 tysiąca kilometrów z południowej Kanady do Meksyku. To tam, w górskich lasach jodły oyamel zakłada zimujące kolonie, liczące nawet do jednego miliarda osobników łącznie. Las przebarwia się na pomarańczowo. Żródło: www.journeynorth.org/monarchs. Zachęcam Was do zapoznania się z fantastycznymi prezentacjami zamieszczonymi na tym portalu, podzielonymi na pory roku i zagadania poświęcone monarchom
Zielonym sercem meksykańskich lasów mglistych jest tzw. sacred fir, czyli święta jodła (Abies religiosa). W tłumaczeniu zaś hiszpańskim nazywa się ją oyamel (o-ee-ya-mel). Pochodzi od głównego języka Azteków, czyli języka nahuatl, nazywanego również językiem meksykańskim. Do dziś w Meksyku posługuje się nim około 1,6 miliona osób. Warto w tym miejscu wspomnieć, iż takie słowa jak „awokado”, „guacamole” czy nawet „czekolada” są zapożyczeniem właśnie z języka nahuatl. W dosłownym tłumaczeniu oyamel oznacza zatem „młóconą agawę” (oya – młócić, metl – agawa). W Meksyku święta jodła nazywana jest również árbol de Navidad, czyli „świąteczne drzewko”, a uproszczając - choinka. Zaś angielska nazwa religious fir (dosłownie „jodła religijna”) wywodzi się z nazwy naukowej Abies religiosa, od wykorzystania jej gałęzi w obrzędach religijnych, szczególnie w okresie Bożego Narodzenia oraz w dekoracjach kościelnych w Meksyku.
Święte jodły, bądź jodły Oyamel, jak wspomniałem wcześniej, występują na wysokościach od 2 do 4 tysięcy metrów nad poziomem morza, i to wyłącznie w Meksyku, a właściwie w jego centralnej i południowej części, głównie w paśmie górskim znanym w lokalnej kulturze jako Sierra Nevada (Trans-Mexican Volcanic Belt – Kordyliera Wulkaniczna). Drzewa osiągają wysokość od 25 do nawet 50 metrów, z igłami dochodzącymi do 3,5 cm długości. Jodły nie są jedynymi drzewami w tym regionie. Niższe partie górskie porastają lasy sosnowe i dębowe, lecz tylko jodły są preferowane przez monarcha. Ich silna budowa, odporna także na pokrywę śnieżną, pozwala również na utrzymanie milionów obsiadających je motyli.
W tym miejscu dochodzimy do sedna szerszego problemu. Ponieważ lasy te występują na ekstremalnie małych powierzchniach, motyle praktycznie nie mają innego wyjścia, muszą się w nich kumulować. Pomyślmy, jak upakować miliard motyli w pasie lasu o szerokości zaledwie 100 km, jeszcze w izolowanych koloniach. Trudno to opowiedzieć słowami, dlatego zachęcam Was do przejrzenia stron internetowych, na których znajdziecie wiele zdjęć dokumentujących to zjawisko. Adresy www, do których warto zajrzeć przygotowałem dla Was na końcu tego artykułu.
W okresie hibernacji, czyli od listopada do połowy marca, wiecznie zielony górski las jodłowy zmienia się bowiem w pomarańczowy las monarchowy, co zarazem jest najpiękniejszym, najdziwniejszym i najbardziej zjawiskowym fenomenem przyrodniczym dla miłośników motyli. Upakowanie tak wielu owadów na drzewa, których gałęzie uginają się pod ich ciężarem robi wrażenie. Dodajmy, iż pojedynczy motyl waży zaledwie 0,5 grama. Przemnóżmy to jednak przez ilość, a wynik osiągnie tysiące kilogramów! W lasach Oyamel koncentracje monarcha dochodzą do 37,5 miliona motyli na hektar! (wg biologa Eduarda Rendona Salinas'a, WWF Meksyk). Motyle w kolonii gromadzą się tak ciasno, że na jednej gałęzi może znajdować się nawet 15 000 osobników! Czyż można sobie wyobrazić piękniejsze drzewko bożonarodzeniowe, niż to jodłę Oyamel z żywymi bombkami?
Bardzo polecam Wam serię artykułów National Geographic z 2023 i 2024 roku, napisaną przez Michelle Nijhuis, zilustrowaną fenomenalnymi fotografiami i materiałami wideo przez europejskiego fotografa roku 2024 - Jaime'go Rojo, który spędził z monarchami blisko 20 lat. Zdjęcie powyżej jest podlinkowane, wystarczy, że klikniecie, by przenieść się w zaczarowany świat lasów Oyamel, poznając historię monarchów i ludzi, którzy związali z nimi swój los
Święty las jodłowy zapewnia bardzo specyficzne warunki, które nie są ani za zimne ani za ciepłe. Należy też dodać, iż dolatujące monarchy posiadają pewien zapas energetyczny w postaci zgromadzonych w ich ciałach lipidów (tłuszczy). Zostały one dostarczone podczas żerowania gąsienicy na trojeściach oraz później, pobrane wraz z nektarem przez dorosłe motyle (imago). W listopadzie, tuż przed okresem zimowania, zgromadzona w odwłoku masa tłuszczowa może wynieść aż 140 mg! Najniższa jest z kolei w czerwcu i wynosi poniżej 20 mg. Od zgromadzenia tłuszczu zależy zatem przetrwanie motyli. Na zboczach lasów Oyamel rosną co prawda kwiaty, lecz nie ma szans, by wyżywiły miliony monarchów. Niskie temperatury powodują także, iż podczas zimowania motyle praktycznie nie pobierają pokarmu, ich metabolizm zwalnia, a rezerwy pokarmowe spalane są dużo wolniej. Stąd przez blisko 5 miesięcy jedyne czego potrzebują to… wody. Podobny mechanizm zwalniania metabolizmu znany jest u wielu gatunków, które zapadają w hibernację lub przygotowują się do zimy. Alicja obserwuje go u swojego jastrzębia harrisa, u którego już późnią jesienią przy niskich temperaturach zanika łaknienie, a pożywienie wystarcza mu na bardzo długo.
Zimująca kolonia potrzebuje zatem do przeżycia nie pokarmu w formie nektaru, ale wody, wilgoci, którą zapewnia ekosystem lasu mglistego Oyamel. By uzupełnić jej niedobory las jednak musi spełnić kilka warunków. Wszak opadająca mgła nie zawsze jest wystarczająca. Dlatego motyle co jakiś czas muszą opuszczać swoje noclegowiska, niczym nietoperze, tylko, że w odwróconym czasie. Wylatują, jak się ociepli w ciągu dnia i wracają przed zapadnięciem zmierzchu. Ich celem są śródleśne łąki i polany, na których gromadzi się rosa oraz zalega szron lub śnieg. Monarchy muszą jednak poczekać, aż stopnieje. Pierwsze promienie słońca to dla nich dobry znak. By rozgrzać mięśnie i wzbić się w powietrze potrzebują temperatury w granicach 13 stopni Celsjusza. Poza tym dobrze tolerują chłód, wszak to właśnie dzięki niemu przechodzą w tryb oszczędzania energii. Dopiero przy bardzo niskich temperaturach, rzędu poniżej 5 stopni, nie są w stanie poruszyć nawet nogami. Gdy pojawiają się przymrozki dla monarchów rozpoczyna się walka z czasem o przeżycie.
Styczeń i początek lutego to najbardziej krytyczne miesiące dla naszych wędrowców, gdyż wówczas w górach Meksyku jest po prostu najzimniej. Dr Lincoln Brower był znanym amerykańskim entomologiem i światowym ekspertem od monarchów, którym poświecił blisko 60 lat swojego życia. Z badań, które prowadził możemy wyczytać, iż w latach, w których temperatury na zimowiskach spadały do 8 stopni poniżej zera śmiertelność populacji oscylowała na poziomie nawet 50%! Dodatkowo, jeśli motyle wchłonęły zbyt dużo wilgoci za dnia, nocne przymrozki zabijały od 80 do 90% populacji. Wilgoć, tak charakterystyczna dla mglistych lasów Oyamel, z jednej strony jest kluczowa, by motyle te mogły przetrwać, z drugiej jak widać może okazać się dla nich zabójcza. Taka sytuacja może mieć miejsce właśnie w momencie, gdy spragnione motyle wyruszają w dzień na poszukiwanie wody i z różnych przyczyn nie zdążą wrócić. Woda wnika przez oskórek owada (kutykulę), a w nocy zamarzające krople rozrywają jego komórki. Na szczęście większości motyli udaje się wrócić do kolonii. Możecie słusznie zauważyć, że przecież rosa w lasach mglistych Oyamel tworzy się również na igłach drzew. Rzeczywiście tak jest, ale dotyczy to głównie pory mokrej, w której słupek średnich opadów dla miesięcy letnich może przekraczać nawet 160 mm. Natomiast dla okresu od listopada do marca, a więc dokładnie miesięcy, w których przebywa tam monarch, średnia suma opadów oscyluje w granicach od 0 do 10 mm! Czyż nie jest to zdumiewiające? Skąd ten motyl to wiedział, że będzie bezpieczny dokładnie w tym przedziale czasowym?
Nie tylko chłód jest zabójczy. Jeśli z kolei zimą będzie zbyt ciepło, motyle zbyt szybko spalą nagromadzony w odwłoku tłuszcz, a zatem wyczerpią paliwo i nie zdołają wylecieć na północ Meksyku. Na szczęście las łagodzi klimat, działa jak kopuła, zapewniając stabilne i umiarkowane warunki wewnątrz drzewostanu, bez nagłych skoków temperatury i wilgotności, jak ma to miejsce poza obszarami leśnymi. Ściana lasu chroni także przed wiatrem, opadami deszczu czy śniegu. Oczywiście zdarzają się nawałnice, którym i las się nie przeciwstawi. Przy tak ulewnych deszczach motyle są wręcz strącane z igieł i leżą usypane na stosach pod drzewami. Mimo, że żyją, muszą poczekać, aż temperatura wzrośnie powyżej 5 stopni Celsjusza, by poruszyć nogami i spróbować wejść na najbliższe krzewy, a później, w miarę ocieplania dotrzeć do gałęzi. W tym stanie hibernacji czasami zajmuje to wiele godzin, a nawet dni.
Dr Bill Calvert jako jeden z pierwszych biologów badał zimujące kolonie monarchów w Meksyku. Stwierdził, iż przy gwałtownych opadach śniegu monarchy mogą leżeć pod białym puchem ponad tydzień! Mogą przeżyć takie okoliczności pod warunkiem, że będą suche. Dodam od siebie, iż wiele gatunków motyli korzysta z pokrywy śniegu, by zimować w ściółce. Śnieg zapewnia stałą temperaturę i wilgotność, pod jego kołdrą jest zdecydowanie cieplej niż nad nią. Jednak zazwyczaj mówimy tutaj o poczwarkach czy kokonach, a monarch zimuje jednak jako imago. Dlatego, gdy tylko może wspina się jak najwyżej, by uniknąć zabójczej rosy, wilgoci, ale również drapieżników. Grunt pozbawiony pokrywy śnieżnej jest niebezpieczny. W tej warstwie lasu panują dużo bardziej niekorzystne dla monarcha warunki wraz z zabójczymi przymrozkami.
Nic więc dziwnego, że monarch wybrał jodłowy las Oyamel na miejsce zimowania. Nie tylko drzewa kolonialne zasługują tam na ochronę, lecz cały złożony ekosystem, łącznie ze źródliskami i łąkami, które dostarczają niezbędnej motylom wody. Bez nich ten słynny wędrowiec również nie przetrwałby suchej zimy. Dlatego tak ważna jest ochrona całego ekosystemu, nie tylko górskich lasów, ale i nizinnych zlewni. Gdyż tam właśnie miliony motyli będzie się gromadzić już w marcu, po ekstremalnie suchych miesiącach, by uzupełnić płyny przed dalszą podróżą.
Rezerwat Biosfery utworzony dla monarcha znajduje się około 100 km na północny zachód od miasta meksyk. Źródło: Google Map
Choć trudno w to uwierzyć świat dowiedział się o wędrówce monarcha dopiero w 1976 roku, gdy ukazał się artykuł w magazynie National Geographic o tym zjawisku. Odkrycia dokonano zaledwie rok wcześniej, w 1975 roku. Poszukiwania zimowisk tego motyla trwały blisko 40 lat! W końcu dokonał tego kanadyjski biolog, dr Fred Urquhart, dzięki zaangażowaniu wolontariuszy i oznaczeniu kilkuset tysięcy motyli. National Geographic ogłosił odkrycie dr. Urquharta w sierpniowym wydaniu magazynu, którego okładkę zdobiły zimujące monarchy. Tekst wstrząsnął światem lepidopterologii, rozwiązał naukową zagadkę i otworzył drzwi do skrzyni z pytaniami i perspektywami zarówno dla motyli jak i człowieka. W ten sposób zakiełkowała pierwsza myśl o stworzeniu specjalnych sanktuariów przyrody, z jednej strony obszaru chronionego, z drugiej strony doskonałego produktu turystycznego, dzięki któremu Meksyk mógł dopisać do i tak długiej listy atrakcji coś absolutnie wykraczającego poza ludzkie pojęcie.
Odkryto, iż większość motyli gromadzi się na zimowiskach w górskich lasach jodłowych w pobliżu miast Angangueo (stan Michoacán) i Avándaro (stan Meksyk), około 100 kilometrów na północny zachód od miasta Meksyk. Niemal 10 lat po tym odkryciu, w 1986 roku, rząd Meksyku utworzył w tym miejscu Rezerwat Biosfery Motyli Monarcha (Reserva de la Biosfera de la Mariposa Monarca), który znajduje się w górach Sierra Madre Zachodnia. W 2008 roku obszar ten został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, obejmując swą powierzchnią ok. 56 tysięcy hektarów. UNESCO nadało mu kategorię VII, co oznaczało w wielkim skrócie, że obejmuje wyjątkowe zjawiska naturalne lub obszary o wyjątkowym pięknie naturalnym i znaczeniu estetycznym. W dosłownym tłumaczeniu kategorii na stronie UNESCO możemy przeczytać, iż „zimowe skupiska motyli monarchów na tym obszarze są najbardziej spektakularnym przejawem zjawiska migracji owadów. Co roku nawet miliard motyli monarchów powraca z terenów lęgowych, oddalonych tak daleko jak Kanada, tworząc gęsto upakowane skupiska w 14 zimowych koloniach w lasach jodły oyamel w środkowym Meksyku. Obszar ten chroni 8 z tych kolonii, obejmując około 70% całkowitej zimującej wschodniej części populacji motyli”.
Rezerwat Biosfery dzieli ten wyjątkowy obszar na blisko 13,5 tysiąca hektarów, które stanowią rezerwat ścisły. Pozostała część to otulina (łącznie 56 259 ha). Chroni tym samym ekosystemy lasów sosnowych, jodłowych lasów Oyamel (Abies religiosa) i dębowych o klimacie umiarkowanym. Jest to również ważny obszar zbioru wód deszczowych oraz strategiczny punkt dla ochrony bioróżnorodności kraju, ze względu na wysoki stopień endemizmu. Jak wspomniałem wcześniej stworzenie przestrzeni turystycznej, w której monarch urósł wręcz do symbolu, ikony Meksyku, pozwoliło uruchomić dźwignię handlu, od zorganizowanych wycieczek, akcentów kulturowych w pobliskich miastach, przyozdobionych owadami na wszystkie możliwe sposoby, przez przemysł gadżetów i oczywiście usług hotelowych. Według danych UNESCO ocenia się, iż corocznie kolonie zimujących motyli odwiedza od 150 do nawet 200 tysięcy turystów w obszarze nazwanym Monarch Butterfly Protected Natural Area. Ruch ten jest jednak skanalizowany i prowadzi do wybiórczych sanktuariów udostępnionych publicznie. Według różnych źródeł, do których udało mi się dotrzeć, obecnie tylko 12 z 14 miejsc w całym kraju spełnia wymagania ekosystemowe, nadające się do hibernacji monarcha. Możemy zatem przyjąć, że jest to 12 kolonii rozproszonych w górzystych terenach stanu Michoacan i Meksyk. Do ruchu turystycznego przeznaczono kilka z nich (5-6 w zależności od sezonu) – po trzy sanktuaria w Michoacán i trzy w stanie Meksyk. Są one otwarte przez cały sezon, czyli od października do marca.
By zanurzyć się w świat monarchów, dowiedzieć się o masowych migracjach tych delikatnych stworzeń i wesprzeć wysiłki na rzecz ich ochrony, można odwiedzić między innymi: Cerro Altamirano, Sierra Chincua, Sierra el Campanario, Cerros Chivatí-Huacal oraz Cerro Pelón. Wszystkie, poza Cerro Altamirano, położone są w obrębie ścisłego rezerwatu Biosfery. Jednakże w ostatnich latach kilka z nich było zamkniętych, dlatego uwaga dla osób wybierających się do rezerwatu, by na bieżąco sprawdzać ich dostępność. Wśród najciekawszych destynacji jak i tych najpewniejszych (stale otwartych) wymienia się jedno ze stanu Meksyk - Piedra Herradura (poza El Capulín i La Mesa) i aż trzy ze stanu Michoacán, zwanego stanem monarchy, zajmującego blisko 70 procent terytorium całego rezerwatu.
Warto wymienić w tym miejscu te miejscówki, gdyż jeśli będziecie chcieli i mogli w przyszłości odwiedzić zimowiska monarchów z pewnością traficie właśnie do jednej z nich. Są to: największy i najpopularniejszy El Rosario. Następnie Sierra Chincua (Santuario de la Mariposa Monarca Sierra Chincua) z bujnym lasem i krótszymi trasami dla rodzin, polecany także turystom szukającym bardziej dziewiczej i dzikiej przyrody o mniejszej presji turystycznej. Z kolei dla osób lubiących podążać „własnymi ścieżkami”, zwłaszcza w pojedynkę, polecany jest szczególnie trzeci, najmłodszy z sanktuariów, czyli Senguio, z mniej znanymi i dziewiczymi krajobrazami. Senguio jest oddalone o około półtorej godziny jazdy samochodem od Sierra Chincua, zatem na upartego można zwiedzić dwa a nawet trzy sanktuaria w jeden dzień. Strumienie, wodospady, wysokie drzewa i panoramiczne widoki z pewnością sprawią, iż to właśnie Senguio skradnie serca samotnikom. Miasteczko oferuje również miejsce na piknik, lokalne restauracje i przytulne domki na nocleg. Podróż do Sierra Chincua, jak i Senguio, z miasta Meksyk zajmuje około 3 – 3,5 godzin jazdy samochodem.
W latach 50. kanadyjski zoolog Fred Urquhart i jego żona Norah założyli Stowarzyszenie Migracji Owadów, rozpoczynając długą tradycję angażowania społeczeństwa w badania nad monarchami, zwaną obecnie citizen science. W ciągu kolejnych dekad stowarzyszenie zrekrutowało blisko 3000 ochotników, którzy chwytali i oznaczali motyle małymi etykietami z napisem „Send to Zoology University Toronto Canada”.
Na podstawie zebranych danych Urquhartowie wysnuli wniosek, że monarchy spędzają zimę w Meksyku, choć nie wiedzieli, w którym miejscu dokładnie. W 1973 roku, kiedy ogłosili apel o pomoc wolontariuszy w lokalnej meksykańskiej gazecie, odpowiedział na niego Kenneth Brugger, amerykański emigrant. Jego żona, Cathy, obecnie znana jako Catalina Aguado Trail, od dzieciństwa uważnie obserwowała monarchy i inne motyle w stanie Michoacán. Znając miejscowy język i region zgodziła się pomóc naukowcom.
Przez dwa lata, najpierw w weekendy, a potem na pełen etat, para przemierzała góry środkowego Meksyku. Popołudniem 2 stycznia 1975 roku, wspinając się na wulkaniczny szczyt Cerro Pelón, Trail spojrzała w górę na jodły i zamarła. Pnie i gałęzie nad nią były pokryte tysiącami monarchów, tak gęsto ułożonymi, że ich skrzydła nachodziły na siebie. Gdy Brugger dołączył do niej, oboje stali w milczeniu, oniemiali z zachwytu.
Po lewej słynna okładka z 1976 roku, będąca pokłosiem badań Urquhart'a. Po publikacji tego artykułu świat dowiedział się o fenomenie migracji monarcha. Po blisko 50 latach w 2024 roku monarch ponownie został tematem numeru. Zdjęcie okładkowe wygrało konkurs NG na najlepszą fotografię przyrodniczą. Jego autorem jest Jaime Rojo. Polecam jego media społecznościowe, na łamach których dzieli się swoimi opowieściami: Instagram (www.instagram.com/jaimerojo), TED (www.youtube.com/watch?v=PnBMdJ5KeHk), Wywiad (www.youtube.com/watch?v=RJZTQCKYV3o)
Po lewej na dole mapka z sanktuariami opublikowana na łamach portalu www.journeynorth.org. Powyżej lokalizacje dwóch najważniejszych i najchętniej odwiedzanych sanktuariów hibernujących kolonii monarcha w Meksyku - El Rosiario oraz Sierra Chincua (Źródło: Google Map). Na dole po prawej Angangueo, czyli Pueblo Magico, magiczne miasteczko nieopodal sanktuariów (fotografia pochodzi z bloga podróżniczego www.happyhealthynomads.com/angangueo-michoacan-mexico-things-to-do/)
Sanktuaria przeżywają swój turystyczny boom pod koniec każdego roku, gdy motyle docierają do Meksyku. Przez pierwsze dwa miesiące, wyczerpane po podróży owady, zapadają w zimowy sen, czyli hibernację, są mało aktywne a ich metabolizm bardzo zwalnia. Gdy w styczniu temperatury w świętych lasach Oyamel zaczynają powoli piąć się ku górze, nasz bohater zostaje wybudzony, wzrasta również jego aktywność i metabolizm. Dlatego najlepszy czas na ich obserwację przypada na styczeń i luty, szczególnie w końcówce lutego, kiedy ich akątywność jest największa. Wizyta w sanktuariach monarchów przyrównywana jest niemalże do duchowego przeżycia. Na stronach internetowych znajdziecie wiele fantastycznych relacji wśród osób dzielących się swoimi wrażeniami z podróży do tego miejsca. Jak pisze jedna z nich „obserwowanie milionów motyli unoszących się w powietrzu to przeżycie trudne do opisania. Spośród wszystkich atrakcji, które odkryliśmy w kontynentalnym Meksyku, ta była bezsprzecznie najważniejsza” – dzieli się z nami na swoim blogu Brooke, która odwiedziła sanktuarium Sierra Chincua w lutym 2022 roku (www.brookebeyond.com).
Blogerka podaje również kilka przydatnych wskazówek. Zagłębiając się w jej opowieść dowiemy się co, gdzie i kiedy, czyli otrzymamy garść przydatnych dla nas informacji. Wśród nich: „sanktuarium Sierra Chincua położone jest 3 godziny jazdy samochodem (ok. 170 km) na zachód od miasta Meksyk, niedaleko miasteczka Angangueo. Bilet wstępu do sanktuarium kosztuje 80 pesos (ok. 4 USD) plus parking. Od parkingu do sanktuarium prowadzi około 40-minutowy, malowniczy szlak o umiarkowanej trudności. Alternatywnie można część trasy pokonać na koniu! Motyle preferują suche i ciepłe dni, więc najlepsza pora obserwacji przypada pomiędzy 11:00 a 15:00 godziną w słoneczny dzień (w południe, w połowie lutego, temperatura w sanktuarium oscyluje w granicach 15-17 stopni)”.
Wartym odnotowania jest również fakt, iż osoby, które odwiedziły to sanktuarium zwracają uwagę, by zrobić to w tygodniu, przez wzgląd na wielką popularność wycieczek weekendowych, organizowanych z miasta Meksyk. A jak dobrze wiemy nic tak nie irytuje przyrodników jak brak możliwości kontemplacji krajobrazu w zaciszu, w kameralnej atmosferze. Sanktuarium Sierra Chincua czynne jest od godziny 9 do 17tej. Spacer po samym rezerwacie zajmuje tak naprawdę kilka minut, wyznaczonym do tego celu szlakiem. Jednakże można zrobić wiele pętli, by skupić się na fotografiach (bez fleszu, gdyż jest zakazany). Dlatego warto sobie zarezerwować co najmniej kilkadziesiąt minut, by w pełni doświadczyć tego zjawiska. Choć należy też dodać, że będziemy popędzani, jeśli zbyt mocno zauroczymy się motylami. By zapobiec korkom na szlaku czas spędzony w sanktuarium ograniczony został do 18 minut. Wśród innych zakazów, poza fleszem z aparatu, należy wymienić zakaz zabierania martwych motyli. Strażnicy tłumaczą, iż gwarantuje to, że nawet po śmierci monarchy będą spełniać swoją rolę w łańcuchu pokarmowym, ponieważ chemikalia uwalniane po ich rozkładzie są ważne dla ekosystemu, pomagając motylom w zlokalizowaniu miejsc hibernacji w przyszłych sezonach.
Na kilku blogach znalazłem również informacje o miejscach noclegowych, na wypadek gdybyśmy chcieli zostać co najmniej te dwa dni w pobliżu sanktuariów. Chyba najbardziej urzekło mnie malownicze położone miasteczko Angangueo, które aż kipi od monarszego pochodzenia. Ludzie kochają tu monarchy, celebrują je, przebierają się za nie podczas różnych obchodów i świąt. Pueblo magico jak o nim mówią, położone jest na wysokości 2750 metrów n.p.m. Od tej miejscówki dzieli nas zaledwie 20 minut samochodem, ciężarówką lub taksówką do sanktuarium Sierra Chincua. Z kolei do samego Angangueo można dojechać autobusem z miasta Meksyk.
O tym jak bardzo monarch zakorzeniony jest w kulturze Meksyku świadczy chociażby banknot 100 pesos, z wyrysowanym motylem na tle ekosystemu świętych lasów jodłowych Oyamel Rezerwatu Biosfery w Meksyku - Reserva de la Biosfera Mariposa Monarca
Niewątpliwie monarch odcisnął swoje piętno na lokalnej kulturze. Stał się wręcz integralną częścią miejscowej historii, zbiorowej pamięci o zmarłych, zakorzenionej w rdzennych ludach. Mieszkańcom Meksyku zjawisko corocznego przylotu monarchów znane jest od tysięcy lat, ponieważ przylot ten zbiega się z festiwalem Święta Zmarłych - Día de los Muertos. Meksykanie wierzą, że motyle monarchy są duszami ich przodków powracającymi podczas obchodów tego święta w rodzinne strony. Przygotowują w swoich domach ołtarze z darami – jedzeniem, napojami, kwiatami oraz pamiątkowym zdjęciem (z hiszp. ofrenda), wspominając tych, którzy odeszli, ale ciesząc się na ich ponowne przybycie. Wiara w powracające dusze z początkiem listopada jest bardzo głęboko zakorzeniona w miejscowej kulturze, sięgając czasów prekolumbijskich. Tak jest w przypadku Purépechów, grupy etnicznej zamieszkującej stan Michoacán. P'urhépecha jest nazwą własną ludu, określającą zarówno plemię, jak i jego język. Aztekowie nazywali ich Michhuaque – „posiadaczami ryb”, a ich kraj Michhuacan – „miejsce tych, którzy mają ryby”, co przetrwało we współczesnej nazwie tego stanu. Choć dziś byśmy bardziej powiedzieli „miejsce tych, którzy mają monarchy”!
Dla Purepechów monarch symbolizuje duszę zmarłych. To tradycyjne święto obchodzone jest w Meksyku 2 listopada. Rodziny celebrują je razem, zbierając się na cmentarzach, by uczcić powrót przodków. Tak spędzają nierzadko całą noc, ucztując przy ołtarzach i akompaniamencie muzyki. Oczywiście na stołach nie może w tym czasie zabraknąć cukierków w kształcie czaszek (hiszp. calaveras de azucar). Bardzo ważną częścią tego święta są także pomarańczowe kwiaty w kolorze monarchów – nagietki (z hiszp. cempasúchil). Legenda głosi, że cempasúchil zostało cudownie podarowane plemieniu Nahua przez Tonatiuha (boga słońca), aby mogli czcić swoich zmarłych. Nazwa rośliny pochodzi od słów cemposalli, oznaczających „dwadzieścia” w języku nahuatl, oraz xochitl, czyli „kwiat”, co sprawia, że nagietki są „kwiatami o dwudziestu płatkach”, które prowadzą dusze przodków do domu, w którym dawniej mieszkali.
Na długo zanim ktokolwiek zrozumiał, jak daleko wędrują północnoamerykańskie monarchy, ludzie świętowali ich cykliczne pojawianie się. Rdzenne ludności Meksyku, związane z rolnictwem, jak Otomi i Mazahua, zamieszkujące głównie północno-zachodnią część stanu Meksyk oraz niewielkie obszary stanów Michoacán i Querétaro, nazywają motyla monarchę „Harvester butterfly” („Żniwiarzem”), ponieważ przylatuje na zakończenie pory deszczowej, która zbiega się z początkiem żniw kukurydzy i związanym z tym rytuałem. Podczas tego święta ziemia jest przygotowywana i uprawiana pod dalszy zasiew. Zjawisko migracji splotło się w tym wypadku z nurtem życia człowieka, jego aktywnością dyktowaną zmiennością pór roku. Ale też miało wpływ na codzienność miejscowych społeczności. Meksykański poeta i powieściopisarz Homero Aridjis, który w swoich wspomnieniach opisuje dzieciństwo spędzone w centralnym meksykańskim stanie Michoacán w latach 40. i 50. XX wieku, zwykł pisać o jesiennym wietrze „niosącym prądy motyli”. Aridjis i jego przyjaciele, urzeczeni tym zjawiskiem, wędrowali na pobliską górską łąkę, aby podziwiać motyle osiadające na jodłach.
Choć monarch nie jest ani największym, ani najbardziej efektownym motylem w Ameryce Północnej, żaden inny owad – a także niewiele gatunków jakiegokolwiek rodzaju – nie fascynuje nas tak bardzo. Jego wędrówki łączą ludzi na przestrzeni pokoleń, przekraczają granice państw, a nawet zaglądają za linię między życiem a śmiercią. Niektórzy meksykańscy obserwatorzy corocznego Dnia Zmarłych postrzegają migrujące monarchy jako dusze w locie. Ta symbolika znalazła odzwierciedlenie również po tragicznym w skutkach 11 września. W wyniku ataku terrorystycznego w Stanach Zjednoczonych zginęło wówczas blisko 3 tysiące osób. Ratownicy medyczni z dolnego Manhattanu po ataku widzieli monarchy przelatujące nad strefą zero, interpretując je jako symbole przetrwania i odrodzenia. „Kiedy mówimy, że ten motyl jest ‘ikoniczny’, to dokładnie to mamy na myśli” – mówi antropolog Columba González-Duarte z New School for Social Research w Nowym Jorku. „Dla mieszkańców Ameryki Północnej zajmuje on teraz miejsce jako owad, który przekracza granice i jest zdolny do rzeczy niemożliwych.”
Kolejna bardzo dobra strona poświęcona monarchowi: www.monarchwatch.org. Mapka prezentująca schematycznie wędrówkę monarcha jest jednocześnie odnośnikiem do portalu. W Ameryce Północnej rozpoznano aż trzy populacje monarchów. Dwie z nich są migrujące (na wschód i zachód od Gór Skalistych). Populacja wschodnia przemierza do 4,5 tys. km rocznie, zimując w środkowym Meksyku. Populacja zachodnia przemieszcza się na krótsze odległości, zimując na wybrzeżu Kalifornii. Trzecia, niemigrująca populacja znajduje się na południu Florydy.
Monarchy mogą pokonywać od 80 do 160 kilometrów dziennie. Ich podróż do Meksyku może trwać do dwóch miesięcy. A najdłuższy zarejestrowany dystans, jaki ten motyl przebył w ciągu jednego dnia, wynosił około 426 kilometrów! Jak na tak delikatny, mały organizm to nieprawdopodobne osiągnięcia. To bilet w jedną stroną i postawienie wszystkiego na jedną kartę. Lecz odpowiedzialność i cena, jest równie wysoka. Instynkt prowadzi je do przekazania pałeczki w tej sztafecie pokoleń i zapewnienia przetrwania gatunku.
Podróż monarcha jest pełna niebezpieczeństw. Musi znaleźć kwiaty zasobne w nektar, by mieć siły i energię na bieżący lot oraz gromadzenie nadwyżki w formie tłuszczu na zimowanie. Musi także zmagać się z warunkami atmosferycznymi. Monarchy podróżujące na południe gromadzą się na wspólne noclegowiska. Czasami zostają w takim hotelu, którym jest drzewo lub krzew na jedną lub dwie noce. Choć bywa, że na wspólnych spotkaniach podczas wędrówki mogą zabawić i dwa tygodnie Zahaczają także o półwyspy. Kształt półwyspu kieruje migrujące motyle, prowadząc je ku jego końcowi, gdzie znajduje się najkrótsza droga przez otwarte wody. Czekają na łagodny wiatr, zbierając się wzdłuż wybrzeża, który pomoże im przebyć dalszą drogę. Miejsca nocowania, podobnie jak ich skupiska na zimowiskach, czyli oblepione motylami gałęzie, nazywane są grzędami, biwakami lub po prostu określa się je jako „klastry”. Skupiska te chronią motyle m.in. przed zimnem i utratą wilgoci, a także przed drapieżnikami.
Do tej pory mówiliśmy o wędrówce w kontekście zimowisk w Meksyku. A więc nieprzerwanego lotu jednego pokolenia, które nie rozmnaża się dalej, ale zapada w swego rodzaju diapauzę, pauzując swoje potrzeby rozrodcze na rzecz spektakularnej wędrówki. To wyjątkowe pokolenie, które przychodzi na świat na pograniczu Stanów Zjednoczonych i Kanady. W przeciwieństwie do pozostałych 3 pokoleń monarcha, które uczestniczą w wędrówce wiosennej, pokolenie zimujące żyje bardzo długo, dożywa nawet 8 miesięcy. Wszak nie wystarczy, że doleci na zimowisko w Meksyku. Musi jeszcze tam przetrwać 5 miesięcy w warunkach hibernacji, po czym udać się na północ kraju, by znaleźć rośliny żywicielskie, aby dać początek nowej generacji motyli. Można, by rzec, że to pokolenie jest kluczowe i na nim spoczywa ta wielka odpowiedzialność za dalsze losy gatunku. Nazywa się je często „pokoleniem 0”. Choć mi przypadła do gustu inna nazwa, pochodząca od jego długowieczności – „Methuselah” (Metuszelach). Na cześć Matuzalema, najstarszego człowieka wymienionego w Starym Testamencie, mającego żyć 969 lat. Długowieczność tej postaci biblijnej stała się przysłowiowa, stąd wyrażenia matuzalowy wiek czy matuzalowe lata (ew. matuzalemowe). Skoro matuzalowe pokolenie monarcha może dożyć nawet 8 miesięcy, ile żyją „zwyczajne” pokolenia tego motyla. Odpowiedź jest zaskakująca, gdyż mówimy tutaj tylko o 4 czy 5 tygodniach!
Zimujące pokolenie Matuzalem budzi się do życia w połowie lutego, gdy temperatury w dzień przekraczają już 15 stopni Celsjusza, co daje wyraźny sygnał do stopniowego rozgrzewania mięśni. Cały las wpada wówczas w wibracje od drżenia skrzydeł. Osoby, które tego doświadczyły mówią, iż odgłos ten przypomina padający deszcz. Po poderwaniu się do lotu i ugaszeniu pragnienia, motyle lecą na przełomie marca i kwietnia na północ Meksyku oraz na południe USA. Tam się rozmnażają, po czym umierają. Dają początek pierwszemu pokoleniu, które rozpocznie powrotną migrację na północ kontynentu, czyli zapoczątkuje wędrówkę wiosenną. Cykl życiowy naszego wędrowca, od jaja do motyla trwa na tym etapie około jednego miesiąca. Kolejne, czyli drugie pokolenie, licząc od „pokolenia 0” będzie przemieszczać się szerokim wschodnim frontem USA dalej na północ, składając kolejne jaja na przełomie maja i czerwca. Rozpraszają się w tym czasie po wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych i rozmnażają na potęgę. Takie ich zadanie. To z nich wylęgną się wnuki pokolenia Matuzalem, a w lipcu i sierpniu prawnuki. Gdy motyle są już w Kanadzie dają początek wybrańcowi, czyli powołują do życia Neo z Matrixa – czwarte pokolenie Metuszelach. Jego rola, jak już wspomniałem wcześniej, jest zgoła inna od poprzednich generacji. Tu liczy się gromadzenie tłuszczu i zbieranie zapasów energii na długą wędrówkę. Zatem zasadniczą różnicą pomiędzy migracją wiosenną a zimową jest to, że wiosenna złożona jest z co najmniej trzech pokoleń a zimowa z jednego.
Podsumowując, ferie zimowe, które u monarcha trwają około 4 do 5 miesięcy, motyle spędzają w Meksyku. Zbiegają się one z naszymi feriami zimowymi, stąd łatwo będzie je będzie zapamiętać. Wczesną wiosną, gdy nieco się ociepli, motyle wyruszają w podróż na północ. W marcu miliony monarchów unosi się w powietrze, odsłaniając zielony dywan lasów jodłowych Oyamel. Mogą migrować w koloniach liczących do 20 milionów osobników, tworząc iście pomarańczową podniebną autostradę. Tak rozpoczyna się wielomiesięczna podróż w kierunku południowo wschodniej Kanady, na którą składają się 3, a czasami 4 pokolenia motyli. Kolejne generacje przekazują sobie sztafetową pałeczkę, rozmnażając się i ginąc po drodze. Do celu docierają zatem praprawnuki „pokolenia 0”, które zimowało w Meksyku.
Migracji podlega aż 90% całej populacji motyli z Ameryki Północnej. To co najbardziej intryguje nas wszystkich to odpowiedź na pytanie „skąd motyle wiedzą dokąd lecieć” oraz „jak to robią”?
Przyznam się szczerze, że zjawisko to nie do końca jest poznane. Oczywiście zdolność do orientacji monarcha jest niepodważalna i ocenia się, iż ma na to wpływ kilka czynników. Przede wszystkim do nawigacji motyle wykorzystują pozycję słońca i wewnętrzny zegar biologiczny. Sama pozycja słońca jest niewystarczająca, gdyż zgodnie z dzienną wędrówką słońce się przemieszcza, a monarch chcąc utrzymać kierunek lotu musiałby stale za nim podążać. Dlatego naukowcy stwierdzili, iż aby używać słońca jako kompasu, motyle muszą wiedzieć, która jest godzina – nie konkretnie oczywiście, ale czy jest wczesny ranek, późny ranek, południe itd. Krótko mówiąc, muszą posiadać wbudowany system oparty na zegarze biologicznym, by nie tylko określać położenie słońca, ale też korygować swój tor lotu względem jego położenia. System ten nazywa się „kompasem słonecznym z kompensacją czasową”.
W badaniu opublikowanym w 2009 roku biolog Christine Merlin i jej współpracownicy dowiedli, iż receptory odpowiedzialne za świetlną nawigację znajduje się w czułkach, a nie w mózgu, jak sądzili wcześniej. Odkrycia dokonali po zanurzeniu czułek motyla w czarnej farbie. Po tym eksperymencie motyle straciły poczucie czasu, dosłownie. Potwierdzono zatem, że monarch używa zegara okołodobowego, aby korygować odczyty z kompasu słonecznego, uwzględniając dzienną rotację planety. Ostatnie badania sugerują także, że monarchy wykorzystują również pole magnetyczne Ziemi, tak jak to czyni np. wiele ptaków, między innymi rudzik, który posiada magnetoreceptory.
Chociaż ten skomplikowany system pozwala monarchom zmierzać we właściwym kierunku, nie wyjaśnia w pełni ich zdolności do odnajdywania tych samych, precyzyjnie określonych zimowisk rok po roku. Wracają z niemal laserową precyzją do miejsc, w których nigdy wcześniej nie były, kierując się wyłącznie instynktem, który prowadzi je jak po sznurku do świętych jodeł oyamel, co więcej, nawet do pojedynczego drzewa kolonialnego ich przodków. Brzmi nieprawdopodobnie? Kompas słoneczny daje motylom jedynie poczucie kierunku, natomiast lokalizacja to już inna kwestia. Do dziś pozostaje zagadką jak motyle trafiają bezbłędnie na zimowiska oddalone od nich o tysiące kilometrów, których nigdy wcześniej nie widziały.
Biorąc te różne aspekty pod uwagę możemy stwierdzić, iż monarch wykazuje najbardziej rozwinięty wzorzec migracji ze wszystkich znanych gatunków owadów. Niestety większości tej podniebnej autostrady nawet nie widzimy. Najwyższa wysokość migracji zaobserwowana i udokumentowana przez pilota szybowca wynosiła 11 000 stóp, czyli ponad 3 km!
Schematy nawigacyjne podczas tras migracyjnych badane są od bardzo dawna. Zazwyczaj jednak dotyczą one ptaków, na których można zamontować dość spore nadajniki satelitarne. Owady są jednak zbyt małe, a montowane na nich nadajniki telemetryczne nie przekraczają wagi trzech ziaren ryżu. Tak jak rekordzistą wśród motyli jest monarch tak wśród ptaków jest nim dubelt oraz szlamnik – gatunki ptaków siewkowych. W 2007 roku dokonano odczytu z nadajnika samicy szlamnika, który wskazał, że w ciągu 7 dni i 9 godzin pokonała trasę 10 300 kilometrów. Jeszcze bardziej zdumiewający okazał się jej jesienny lot powrotny z Alaski na Nową Zelandię, który potrwał 8 dni i 5 godzin, a jego dystans wyniósł 11 680 kilometrów! To światowy rekord długości nieprzerwanego ptasiego lotu!
Podobnie jak u monarchów ogromną rolę w wędrówce szlamnika odgrywa zgromadzony w nim tłuszcz, którego spalanie dostarcza niezbędnej energii. Gdy go zabraknie, organizm szlamnika spala również białka zmagazynowane w mięśniach. Po takiej wędrówce ptak traci nawet połowę swojej początkowej masy. Przed podróżą znacznemu zmniejszeniu ulegają także żołądek i jelita, zwiększa się natomiast masa serca, nawet o 33 proc. Dzięki temu serce pompuje więcej krwi, więcej czerwonych krwinek transportujących tlen dociera do płuc i poprawia się tym samym ich wydajność. Zmiana metabolizmu dotyczy również gospodarki wodnej. Szlamnik nie pije bowiem wody podczas lotu, zużywa wodę wytworzoną w procesie rozkładu tłuszczy i białek. Z kolei dubelt znany jest z rekordu wysokości lotu, wynoszącego 8700 m. n.p.m. , zawrotnej prędkości 165 km/h oraz drugiego rekordu jednostajnego lotu bez przystanku, wynoszącego 6 tys. km.
Monarch na tropikalnej trojeści antylskiej. To moja ulubiona sesja zdjęciowa na Karaibach - Wyspa Dominika
Autostrada, którą podążają motyle nazywana jest często od roślin mleczowatych, którymi żywią się gąsienice monarcha, a dokładniej rzecz ujmując, od rośliny żywicielskiej zwanej „milkweed”. Należy ona do rodzaju Asclepias, czyli trojeść. Jak się domyślacie angielskie określenie tej kluczowej dla monarcha rośliny związane jest z mleczną substancją zawierającą glikozydy nasercowe, czyli kardenolidy. Są one toksyczne dla ludzi oraz wielu innych organizmów. W wysokich dawkach toksyna może zakłócić działanie układu nerwowego lub uniemożliwić komórkom serca generowanie uderzeń. Jednak dla monarcha jest ona całkowicie nieszkodliwa. Motyl ten potrafi okiełznać trujące związki i wykorzystać do własnej obrony. Kumuluje je w ciele gąsienicy, a później w skórze (kutykuli) oraz w skrzydłach. Największe jej stężenie znajduje się w oskórku odwłoka dorosłego motyla. Dzięki czemu monarch jest nietykalny dla większości drapieżników, zarówno podczas swojej podróży oraz w okresie zimowania, gdy jest najbardziej bezbronny. Napastnicy zwykle wymiotują po zjedzeniu monarchów i unikają ich w przyszłości. By nie doszło do takich nieprzyjemności znakiem ostrzegawczym monarchów są kolory, przyjęte w przyrodzie jako trujące. Jaskrawo pomarańczowe wybarwienie skrzydeł, kontrastujące z białymi plamkami jest niczym fruwający muchomor.
Gąsienice monarcha są bardzo żarłoczne. Toksyczna trojeść jest im niezbędna podczas tego stadium, gdy w dość krótkim czasie muszą szybko urosnąć, zwiększając swoją masę aż o 2 000 razy w ciągu zaledwie dwóch tygodni. Przechodzą w związku z tym aż cztery stadia (L1-L4) rozwojowe, zrzucając za każdym razem zbyt ciasny oskórek. W miarę dojrzewania ilości spożywanej trojeści wprost proporcjonalnie wzrastają, odpowiadając nawet 200-krotności masy ich ciała. Przyjęcie toksyn w takiej ilości powinno dawać tym samym 100% ochronę przed drapieżnikami. Jednak tak nie jest. Jak od każdej reguły tak i od tej występują pewne wyjątki.
Naukowcy wymieniają 3 gatunki drapieżników, dla których zimujące monarchy są łakomym kąskiem. Pierwszym jest mysz, Peromyscus melanotis (Black-eared mouse), której trucizna monarcha o dziwo nie szkodzi. Jedna mysz jest w stanie zjeść blisko 40 monarchów każdej nocy. Oczywiście mowa o motylach, które spadną na ściółkę, gdyż mysz nie wspina się na drzewa. Czyha zarówno na żywe jak i martwe motyle. Zjada tylko tułów i odwłok, w którym zgromadzone są pożywne energetyczne tłuszcze, zostawiając odcięte skrzydła na ziemi. To jej znak rozpoznawczy. Kolejnym drapieżnikiem, który radzi sobie z monarchem na zimowiskach jest kacyk czarnogrzbiety (Icterus abeillei). Ta piękna wilga obdziera ze skóry monarcha, dosłownie, by nie jeść oskórka (kutykuli) z toksynami. Przypomniał mi się teraz film Predator. Zakładamy jednak, że jest to wilga. Ostrym dziobem wyjada pyszny tłuszcz z odwłoka, zostawiając pancerzyk. Podobną technikę stosuję osobiście, walcząc z krewetkami na talerzu. Ptaki polują na monarchy rano i wieczorem, gdy motyle nie są w stanie latać, z powodu zbyt niskiej temperatury oczywiście. Trzecim oprawcą jest łuszcz czarnogłowy (Pheucticus melanocephalus). Jak na łuszczaka pokroju naszego grubodzioba przystało, ma silny i krótki dziób. Łatwo rozpoznać jego ofiary. Ten zabójca się nie patyczkuje. Odcina motylom odwłoki, które połyka w całości, a resztę wyrzuca. Więc nie należy raczej do klubu „zero waste”. By zminimalizować sobie niesmak trucizny łuszcz potrafi rozróżniać płeć monarchów! Jego łupem padają samce, u których kumulacja toksyn jest aż o 30% niższa niż u samic.
W okolicach zimowisk monarcha stwierdzono występowanie aż 37 gatunków ptaków, jednak tylko te dwa, wilga i grubodziób, nauczyły się korzystać z tego olbrzymiego źródła pokarmu. Obliczono, iż ilość tłuszczu zgromadzona w 50 milionowej kolonii motyli odpowiada ok 680 kg masła! Szacuje się, iż ok. 15% zimujących motyli pada co roku łupem drapieżników. Oprócz toksyn monarchy wykształciły jeszcze inne systemy obrony, do których należy formowanie kolonii w tzw. klastry. Upakowanie motyli w klastrze, jeden przy drugim, jest strategią anty-drapieżniczą. Pojedynczy osobnik ma dużo mniejszą szansę na przeżycie, lecz w kolonii jego szanse rosną. Kolejnym przystosowaniem jest kryptyczność ubarwienia. Podczas hibernacji motyle mają złożone skrzydła. Ich kolor wtapia je w otoczenie, upodabniając do kory czy mchu. Nie wydają również przy tym żadnych dźwięków, ani szmerów. To cichy las. Choć wydaje się to nieprawdopodobne ta milionowa kolonia, z pozoru bezbronna, jest w stanie schować się w lesie i pozostać niezauważona, nawet dla ludzkiego oka. Kamuflaż wspólnie z truciznami oraz instynktem, który nakazuje motylom wspinanie się, gdy spadną na ziemię, stanowią całkiem skuteczne techniki obronne, zwiększając ich szanse na przeżycie.
Od kondycji i rozmieszczenia trojeści na trasie migracji zależy jej sukces. W USA funkcjonuje obecnie kilka programów edukacyjnych zachęcających do sadzenia rodzimych gatunków tej rośliny, których celem jest stworzenie mlecznej autostrady. A niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z migracją wiosenną czy zimową, podczas swojej podróży miliony monarchów pełnią ogromną rolę jako zapylacze, zapylając na swej ścieżce niezliczoną wręcz liczbę roślin. Zapewniają tym samym równowagę w ekosystemach łąkowych. Stąd bywają nazywane architektami naszej Planety.
Dane zbierane przez WWF Meksyk wraz z rządową Komisją ds. obszarów chronionych w Meksyku, dotyczące zajmowanej powierzchni lasów Oyamel przez zimujące monarchy. Link do najnowszego raportu po kliknięciu na wykres. W sezonie zimowym - 2023/2024 motyle zajęły powierzchnię mniejszą o blisko 60% w porównaniu z rokiem poprzednim. WWF bije na alarm. Jednakże jeśli prześledzimy strukturę na przestrzeni dwóch dekad widać, iż takie fluktuacje się zdarzają, z rekordowo niskim poziomem w sezonie 2013/2014. Źródło: www.worldwildlife.org/species/monarch-butterfly
Perspektywy dla monarchów na chwilę obecną nie są optymistyczne. Szacuje się, że w ciągu ostatnich 20 lat monarch mógł stracić ponad 165 milionów akrów siedlisk, w tym prawie jedną trzecią swoich letnich terenów lęgowych. Doszło do tego, że Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (IUCN) sklasyfikowała dwie populacje tych motyli jako narażone na wyginięcie („vulnerable”). Przez chwilę miały one nawet statut „endangered”, czyli zagrożone wyginięciem, lecz opinie naukowców bardzo różnią się na ten temat. Obecnie rozważane jest objęcie ich ochroną na mocy amerykańskiej Ustawy o Zagrożonych Gatunkach. Nowy status mógłby doprowadzić do podjęcia także nowych działań międzynarodowych. Profesor Karen Oberhauser, wykładowczyni i dyrektor Arboretum na Uniwersytecie w Wisconsin oraz założycielka Monarch Larva Monitoring Project, bada monarchy od lat 90tych. Zauważa, że od czasu, gdy monarch został po raz pierwszy zaproponowany do ochrony na mocy prawa USA w 2014 roku, gatunek zyskał nowe wsparcie ze strony agencji rządowych i naukowców. „Zaangażowanie na poziomie federalnym po prostu eksplodowało, co było niezwykle ważne. To przyciągnęło do naszego kręgu wielu naprawdę inteligentnych ludzi” – podkreśla Oberhauser.
Od 30 lat zespół WWF-Meksyk i Narodowej Komisji Obszarów Chronionych Meksyku (CONANP) współpracuje z lokalnymi społecznościami w Rezerwacie Biosfery, aby monitorować wielkość kolonii motyli zimujących w tym regionie. Badania nad zimującą populacją w Meksyku trwają od 1994 roku. Od tego roku rozpoczęto zbieranie danych. Naukowcy co roku szacują w hektarach wielkość kolonii, poprzez wytyczenie obszarów wokół drzew, na których zimują motyle. Mówi się, że odbudowa populacji jest możliwa, gdy łączna wielkość wszystkich kolonii będzie oscylowała w granicach 6 hektarów! Po blisko 20 latach badań wiemy, iż często wartość ta drastycznie spada. Tak mały obszar, kluczowy dla przetrwania gatunku, niesie ze sobą wiele zagrożeń. Wystarczy przecież, że równowaga w tym ekosystemie zostanie zachwiania. W pracy z 2012 roku autorstwa Cuauhtemoc Saenz-Romero i innych, opublikowanej w Forest Ecology and Management, stwierdzono, że „obszar odpowiedni dla jodły oyamel prawdopodobnie zmniejszy się o 96% do 2090 roku i całkowicie zniknie w obrębie Rezerwatu Biosfery, utworzonego dla monarchów”. Jodła ta, mimo, iż nie ma aż tak cennych właściwości technicznych dla produkcji (miękkie drewno), nadal jest pozyskiwana w celach opałowych, jak również wykorzystywana jest do budowy domów. Lasy wycina się także pod plantacje, np. awokado, z którego słynie stan Michoacan, jako największy producent tego popularnego owocu w Meksyku. W latach 70. lokalne społeczności, które posiadały wspólne prawa do tych lasów, opierały swoje utrzymanie na wyrębie drzew. IUCN wezwała wówczas meksykański rząd do ochrony lasów jodłowych, podobnie jak meksykańska organizacja ekologiczna Pro-Monarca. Choć rząd ustanowił rezerwat narodowy, który w październiku 1986 roku zakazał lub ograniczył wyrąb drzew na pięciu znanych zimowiskach, oczekiwane korzyści ekonomiczne z turystyki dla lokalnych społeczności okazały się nierówne, a wyrąb drzew trwał nadal.
Na alarm bije również WWF. Według najnowszych danych w ubiegłym roku gatunek zajmował jedynie 2,2 akra podczas sezonu zimowego 2023-2024, czyli o 59% mniej niż w roku poprzednim (5,5 akra). Z kolei raport sporządzony za lata 2022–2023 wskazuje również na spadek powierzchni lasów o 22% w porównaniu z rokiem poprzedającym, z 7,02 akrów do 5,46 akrów, co może również korelować z powierzchnią zajmowaną przez motyle. Coroczny monitoring prowadzony przez WWF i partnerów, w tym Narodową Komisję Obszarów Chronionych w Meksyku oraz Sojusz WWF-TELMEX Telcel Foundation, stanowi punkt odniesienia dla oceny ogólnej liczebności gatunku. Eksperci mierzą obszar lasu, w którym motyle hibernują każdej zimy, co stanowi naukowy wskaźnik stanu ich populacji.
Skutki degradacji lasów odczuwają nie tylko motyle. Mogą one okazać się katastrofalne również dla ludzi. Rezerwat Biosfery nie tylko zapewnia monarchom odpowiedni mikroklimat do hibernacji, ale także jest jednym z głównych źródeł słodkiej wody dla sześciu milionów ludzi w mieście Meksyk i jego obszarze metropolitalnym. Ten leśny ekosystem jest ponadto domem dla 132 gatunków ptaków, 56 gatunków ssaków, 432 gatunków roślin naczyniowych i 211 gatunków grzybów.
Naukowcy uważają, że zmiany klimatyczne na terenach rozrodczych monarchów w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych spowodowały wzrost temperatur, a w konsekwencji suszę, która zmniejszyła liczebność trojeści, jedynej rośliny, na której motyle składają jaja. To nie jedyne zagrożenia. Zmiany w użytkowaniu gruntów w Stanach Zjednoczonych, polegające na przekształcaniu łąk w monokultury roślin uprawnych, w połączeniu z powszechnym stosowaniem herbicydów, wytrzebiły zarówno trojeść jak i inne nektarodajne rośliny. Ekstremalne warunki pogodowe we wszystkich tych ekosystemach mogą tylko pogłębić ten stan. Ocieplający się klimat skłania także małe populacje do osiedlania się na stałe w okolicach Zatoki Meksykańskiej. Co z kolei jest przyczyną stopniowego zaniku instynktu migracyjnego.
W sezonie 2023/2024 największe kolonie wykryto poza Rezerwatem Biosfery Motyli: 0,84 akra w sanktuarium Palomas oraz 0,5 akra w sanktuarium Peña Ahumada, oba w stanie Meksyk. W El Rosario oraz w sanktuarium Sierra Campanario w Michoacán, gdzie tradycyjnie znajduje się największa kolonia, motyle zajmowały zaledwie obszar 0,46 akra. Dane zarejestrowane w sezonie 2023-2024 są drugim najmniejszym odczytem w historii od 1993 roku, kiedy rozpoczęto monitorowanie populacji, ustępując jedynie 1,7 akra z sezonu 2013-2014. Z kolei największa odnotowana populacja miała miejsce w latach 1996-1997, kiedy monitorowano 45 akrów.
„Mniejsza liczba monarchów hibernujących w ich tradycyjnym leśnym siedlisku w Meksyku budzi nasz ogromny niepokój. Kluczowe jest, aby wszystkie społeczności, rządy, organizacje pozarządowe, naukowcy i inne podmioty nadal wzmacniały nasze wysiłki na rzecz ochrony i wsparcia unikalnej migracji monarchów” – informuje Jorge Rickards, dyrektor generalny WWF Meksyk. „To nie pierwszy raz, kiedy obserwujemy zmiany w lokalizacjach największych kolonii monarchów. To sygnał, że musimy intensyfikować działania na rzecz ochrony i odbudowy nie tylko w Rezerwacie Biosfery Motyli, ale również poza jego granicami” – dodaje Rickards. „Nie chodzi tylko o ochronę gatunku, ale także o zachowanie wyjątkowego zjawiska migracyjnego w przyrodzie (…)". „Motyle przyczyniają się do tworzenia zdrowych i różnorodnych ekosystemów lądowych w Ameryce Północnej, przenosząc pyłek z jednej rośliny na drugą. Ponieważ 80% produkcji żywności rolnej zależy od zapylaczy, takich jak monarchy, ludzie pomagając temu gatunkowi, pomogą także sobie” – tłumaczy dyrektor WWF Meksyk. Problem zauważają również lokalne społeczności, mieszkające przy rezerwatach: „Motyli jest coraz mniej. Dawniej, w latach 80-tych, nie trzeba było iść tak daleko, by je zobaczyć, były tuż przy wejściu do rezerwatu. Teraz dojście do 3300 m, gdzie są, to co najmniej 40-minutowy spacer” – mówi jeden z przedstawicieli.
Organizacje społeczne, takie jak meksykańska Alternare, wskazują miejscowym farmerom alternatywne rozwiązania na prowadzenie gospodarstw, w zgodzie z naturą, bez wycinania świętych jodeł Oyamel. Budują model życia oparty na ochronie zarówno ludzi jak i przyrody. Miejscowi wycinają drzewa m.in. na budowę domów. Potrzeba około 15-20 wiekowych drzew, by postawić 4 pokojowy dom. Organizacja Alternare promuje substytut drewna zwany „adobe”, czyli cegły zbudowane z gliny i materii organicznej, trwalsze w użytkowaniu niż drewno. Uczy mieszkańców ich wyrabiania. Przykładów zrównoważonego działania jest wiele, od domowych czynności związanych z ograniczaniem opału na rzecz piecy, po organiczne uprawy oraz szkółki rodzimych gatunków drzew, które później wysadzane są w miejscach pozyskania lasu Oyamel. W zakładanie takich szkółek, zarówno drzew, jak i grzybów, włączył się WWF, aby pomóc lokalnym społecznościom w utrzymaniu lasów w stanie nienaruszonym. Takie przedsięwzięcia generują alternatywny dochód dla lokalnych społeczności i tworzą nowe miejsca pracy.
Działalność Alternare nie jest odosobniona. W 2000 roku rząd Meksyku założył specjalny Fundusz na rzecz motyli. Projekt ten uzyskał wsparcie międzynarodowych organizacji ds. ochrony przyrody. Tym samym Meksyk rozpoczął proces rekompensat, skromnych, ale regularne wypłacanych kwot mieszkańcom, którzy mieli prawa własnościowe do terenów w strefie ochrony rezerwatowej. W ten sposób właściciele zostali częściowo spłaceni, rekompensując im utracone dochody z wycinki i pozyskania drewna. Był to dobry początek, który przez kolejne dziesięciolecie spowodował ograniczenie masowych wyrębów lasów do pojedynczych incydentów. Jednakże w 2019 roku pojawił się nowy wróg. Długotrwałe susze, będące następstwem zmian klimatycznych, wywołały gradację kornika i związaną z nią wycinkę sanitarną drzewostanów. Jak twierdzi geograf Isabel Ramírez z Narodowego Uniwersytetu Autonomicznego Meksyku „problem polega na tym, że państwowe polityki zarządzania lasami nie nadążają za zmieniającym się klimatem”. Jest w tym zdecydowanie ziarno prawdy.
Korzyści płynące z różnych funduszy opłacają się zwłaszcza społecznościom, którym uda się ograniczyć nielegalne pozyskiwanie drewna. „To nie tylko ochrona monarchów, to nie tylko ochrona lasu, ale także pomaganie lokalnym społecznościom w rozwoju gospodarczym i społecznym. Bez ich udziału i zaangażowania nie możemy posunąć się naprzód” – tłumaczy Eduardo Rendón-Salinas, szef programu Monarch Butterfly - WWF Meksyk. WWF-Mexico i jego partnerzy opublikowali dwa nowe raporty dotyczące populacji i siedlisk monarcha - pierwszy pokazuje ciągły spadek populacji, a drugi raport podkreśla zwiększoną degradację lasów, będących ostoją monarcha.
Istnieje wiele projektów działających równolegle na terenie Meksyku i Stanów Zjednoczonych. Do jednych z największych należy Monarch Joint Venture. Wendy Caldwell, dyrektor wykonawcza i Timothy Fredricks z Bayer Crop Science co roku oznaczają trojeść w pobliżu New Germany w Minnesocie, badając liczebność tej rośliny z wykorzystaniem dronów. Z kolei profesor ekologii i biologii ewolucyjnej na Uniwersytecie Michigan oraz badacz National Geographic André Green opracował nadajnik telemetryczny, ważący mniej niż 3 ziarna ryżu, zasilany baterią słoneczną, w celu zebrania i analizy informacji o migracjach i zimowiskach monarcha. Prowadzi on do dziś badania w sanktuarium Sierra Chincua, mając nadzieję, iż uda mu się zdobyć odczyt choć jednego ze 175 zamontowanych w 2023 roku na motylach czujników.
Wielotorowe działania związane z samą istotą migracji i negatywnymi czynnikami, które mogą na nią oddziaływać poszerzane są lokalnymi programami, angażującymi lokalne społeczności. Skupiają się one przede wszystkim na reintrodukcji rodzimych gatunków roślin, by odtworzyć korytarze migracyjne. Takim przykładem jest Tribal Alliance for Pollinators (Plemienny Sojusz na rzecz Zapylaczy). To największy producent rodzimych roślin i nasion w Oklahomie, który współpracuje z plemionami na Wielkich Równinach i poza nimi. Nasiona 230 gatunków rodzimych preriowych roślin są dostępne za darmo dla wszystkich członków plemion, a mały zespół co roku rozprowadza dziesiątki tysięcy młodych roślin do osób prywatnych i instytucji. Plemiona z całej Oklahomy udokumentowały obecność rozmnażających się motyli, które intensywnie korzystają z trojeści w ich ogrodach. Inicjatorką tego pomysłu jest Jane Breckinridge, obywatelka Narodu Muscogee, z północno-wschodniej Oklahomy, która rozpoczynała ten wielki projekt od małej idei o nazwie Natives Raising Natives, angażując członków plemion w hodowlę rodzimych roślin i motyli. Program ewoluował dzięki profesorowi Chipowi Taylor’owi z Uniwersytetu w Kansas, założycielowi organizacji wolontariackiej Monarch Watch, zajmującej się śledzeniem migracji monarchów.
Zidentyfikowano 4 główne czynniki wpływające negatywnie na populację monarcha (za Pleasants i Oberhauser, 2012; Vidal i in. 2013, Zylstra i in., 2021).
- zanik trojeści w wyniku stosowania herbicydów;
- zmiana użytkowania gruntów w Ameryce Północnej - degradacja łąk z trojeścią - monokultury rolniczych upraw;
- degradacja lasów w Meksyku - nielegalny wyrąb - posusz w wyniku gradacji kornika;
- zmiany klimatyczne.
Monarch narażony jest ponadto na różnorodne ekstremalne zjawiska pogodowe i klimatyczne, takie jak powodzie, silne wiatry, susze, pożary, ulewne deszcze, fale upałów i mrozy. Istnieje wiele niszczycielskich przykładów, które miały miejsce na przestrzeni lat:
- w styczniu 1981 roku burza zabiła około 2,5 miliona motyli;
- susze i pożary w Teksasie spowodowały zniszczenie rodzimych roślin – źródeł nektaru;
- mokre zimy w Meksyku są śmiertelnym zagrożeniem dla zimujących motyli (np. burza w 2002 roku zabiła 80% zimującej populacji);
w 2012 roku rekordowe upały przyspieszyły migrację na północ, zakłócając wzorce migracyjne i ograniczając reprodukcję. W 2013 roku z kolei zimna pogoda opóźniła ten proces.
Problem z rodzimymi gatunkami roślin widoczny jest najbardziej w stanie Iowa, o typowo rolniczej strukturze gruntów, obsianych po horyzont kukurydzą. Żyzna gleba tego regionu każdego roku dostarcza ponad dwóch miliardów buszli kukurydzy, wykorzystywanych głównie jako pasza dla zwierząt lub do produkcji etanolu. Wiejska Iowa to krajobraz niekończących się pól kukurydzy i soi. To morze bezużytecznych przyrodniczo roślin, nad którymi migruje monarch, bez możliwości przystanku na nektarodajnych stacjach. Na próżno szukać tam trojeści, do czego przyczyniły się modyfikowane przez człowieka uprawy.
W 1996 roku, gdy firma Monsanto wprowadziła genetycznie zmodyfikowaną soję i kukurydzę odporną na herbicyd glifosat, znany jako Roundup, gospodarstwa w całym Środkowym Zachodzie USA zaczęły stosować ten środek do zwalczania chwastów, przy okazji niszcząc trojeść i inne nieszkodliwe rośliny rodzime. Z tego powodu w latach 1999-2010 dostępność trojeści na środkowym zachodzie spadła o 58%, a rozrodczość monarcha w tym regionie zmalała o szokujące 81%. Migrująca wzdłuż wybrzeża Pacyfiku populacja motyli zmniejszyła się tym samym o ponad 90%. A przyczyną tych zmian były właśnie skutki stosowania pestycydów wraz z rozwojem urbanistycznym, czyli fragmentacją siedlisk.
Obecnie rodzime gatunki roślin znajdują schronienie w takich miejscach jak Tallgrass Prairie Center przy Uniwersytecie Północnej Iowa, w którym pracownicy pielęgnują starannie uporządkowane rzędy trojeści i innych gatunków. Nasiona używane do tych nasadzeń są zbierane z resztek rodzimej prerii w stanie Iowa, z których kilka znajduje się na cmentarzach z XIX wieku, będących jednymi z nielicznych miejsc nietkniętych przez osadnicze pługi. Nasiona rozprowadza się do wydziałów dróg hrabstw w tym stanie, które to sadzą je następnie wzdłuż poboczy. Program, zapoczątkowany ponad 30 lat temu jako próba zrównoważonego zarządzania roślinnością przydrożną, jest dziś jednym z najbardziej rozległych projektów odtwarzania siedlisk. Urzędnicy ds. transportu w stanie Iowa szacują, że około jedna czwarta przydroży jest obsadzona rodzimymi trawami i kwiatami, które są ostoją dla monarchów i innych owadów. Na wiejskich obszarach Iowa zarządcy przydroży hrabstw pełnią tym samym nieformalną rolę ambasadorów wartości kulturowej i przyrodniczej, którą niesie ze sobą rodzima preria.
Aby populacja monarchów mogła jednak przetrwać i rozmnażać się w tempie, które pozwoli uniknąć wyginięcia, motyle potrzebują co najmniej dwukrotnie większej ilości trojeści, niż ta, która jest obecnie dostępna w całym regionie Środkowego Zachodu (Pleasants, 2017 r.). Naukowcy twierdzą również, że muszą temu towarzyszyć nektarowe hot-spoty złożone z roślin rodzimych na trasach migracyjnych. „Potrzebujemy znacznie więcej niż jeden procent powierzchni gruntów, aby zrównoważyć wszystko, co zostało utracone” – informuje Laura Jackson, dyrektorka Tallgrass Prairie Center. W stanie Iowa niewiele jest gruntów publicznych – pobocza dróg zarządzane przez państwo stanowią mniej niż jedną piątą tej powierzchni. Dlatego m.in. powołano federalny Program Rezerwatów Ochronnych (Conservation Reserve Program), którego celem jest odtwarzanie siedlisk na terenach prywatnych poprzez kontraktowanie gruntów rolnych na cele ochronne. Należy również pamiętać, iż same nasadzenia nie wystarczą. By utrzymać łąki i ochronić je przed sukcesją krzewów i drzew należy dbać także o ich regularne wykaszanie, co oczywiście generuje dodatkowe koszty.
Zanikająca trojeść wraz z rodzimymi gatunkami roślin nektarodajnych to jeden z problemów. „Klimat jest teraz najważniejszym czynnikiem decydującym o liczebności populacji monarcha, ale ilość dostępnej trojeści wciąż wyznacza jego górną granicę. Możemy pomóc motylom, podnosząc tę granicę.” – podkreśla profesor Karen Oberhauser, emerytowana wykładowczyni na wydziale ochrony przyrody i biologii oraz była dyrektor Monarch Lab Uniwersytetu w Minnesocie. Na skutek zmian klimatycznych coraz więcej motyli zatraca instynkt migracyjny. W wielu regionach świata monarchy doskonale dają sobie radę bez tego procesu, co by świadczyło o tym, iż hibernacja nie jest czynnikiem niezbędnym do dokończenia rozwoju. Znane są liczne osiadłe podgatunki. Takim przykładem jest południowa Floryda, na obszarze której funkcjonuje całoroczna populacja monarcha. Raporty sugeruje, iż coraz więcej motyli spędza zimę na Południowym Wschodzie USA, prawdopodobnie z powodu rosnących temperatur i zwiększonej dostępności pokarmu przez cały rok. Zaś populacje motyli w Australii, Nowej Zelandii, Europie i innych miejscach migrują na znacznie krótsze odległości niż ich północnoamerykańscy przodkowie.
Świat nie raz obiegła informacja o tragicznej śmierci przyrodników czy naukowców zaangażowanych w projekty ochrony czynnej wymierających gatunków. Przypomniały mi się w tym momencie dokumenty o Brazylii oraz RPA, które nie tak dawno oglądałem. Meksyk, przez wzgląd na swoją kartelową przeszłość, również nigdy nie należał do miejsc bezpiecznych. Jednakże nikt nie spodziewał się incydentów, których powodem byłyby motyle.
W 2020 roku UNESCO wyraziło zaniepokojenie po podejrzanej śmierci kilku przewodników w Rezerwacie Biosfery Motyla Monarchy w Meksyku. Przewodnicy, którzy odgrywają kluczową rolę w ochronie i promowaniu tego miejsca wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa, byli zaangażowani w działania mające na celu ochronę rezerwatu przed zagrożeniami, takimi jak nielegalny wyrąb lasów i działalność przestępcza. Podejrzane okoliczności ich śmierci wzbudziły międzynarodowe obawy dotyczące bezpieczeństwa osób zaangażowanych w ochronę przyrody oraz potencjalnego wpływu na zarządzanie i integralność rezerwatu.
UNESCO w swoim apelu wzywało do przeprowadzenia dokładnego i przejrzystego śledztwa w tej sprawie, zapewnienia bezpieczeństwa społeczności lokalnych oraz wzmocnienia ochrony rezerwatu. Tego rodzaju incydenty podkreślają pilną potrzebę dalszego wsparcia finansowego, instytucjonalnego i społecznego w celu ochrony zarówno przyrodniczej, jak i ludzkiej wartości tego wyjątkowego miejsca. W oficjalnym komunikacie możemy przeczytać, iż: „UNESCO wyraża smutek i niepokój z powodu śmierci Raúla Hernándeza, przewodnika z Rezerwatu Biosfery Motyla Monarchy i zaangażowanego aktywisty na rzecz ochrony przyrody, którego ciało noszące ślady przemocy znaleziono 3 lutego w stanie Michoacán. UNESCO apeluje o wyjaśnienie niezwykle niepokojących okoliczności jego śmierci, która miała miejsce kilka dni po niewyjaśnionej jeszcze śmierci Homera Gómeza Gonzáleza, również aktywisty i menedżera tego samego rezerwatu biosfery. UNESCO składa kondolencje i wyrazy wsparcia rodzinom ofiar oraz pragnie uhonorować odwagę i poświęcenie, jakie wykazali Raúl Hernández i Homero Gómez w swojej walce o ochronę Rezerwatu Biosfery. Ochrona tego miejsca, wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa, ma kluczowe znaczenie w kontekście globalnego kryzysu klimatycznego i staje się coraz trudniejsza, zarówno w Meksyku, jak i w wielu innych regionach świata. UNESCO ponownie potwierdza swoje zaangażowanie na rzecz zarządców obiektów Światowego Dziedzictwa oraz wszystkich osób z instytucji i społeczeństwa obywatelskiego, które walczą o zachowanie integralności naszego dziedzictwa naturalnego w obliczu alarmującej degradacji globalnej różnorodności biologicznej”.
Rezerwat Biosfery Motyla Monarchy (Danaus plexippus), utworzony w 2006 roku, został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa w 2008 roku. Zajmuje powierzchnię 560 km² i znajduje się w górzystym stanie Michoacán w pasmie wulkanicznym Trans-Meksykańskiego Pasa Wulkanicznego.
Jaka przyszłość czeka zatem bohatera tej opowieści. Zdania naukowców są podzielone. Przez wzgląd na wielomilionową populację część specjalistów sądzi, iż zmiany liczebności są wpisane w jego pokoleniową wędrówkę, nie zagrażając przetrwaniu gatunku. Niewątpliwie szkody powodowane przez człowieka powodują jej zubożenie, jednak istnieją poglądy, iż motyl ten jest plastyczny a dynamika dostosowania do zmieniających się warunków środowiskowych zapewni mu sukces rozrodczy. Czy tak rzeczywiście będzie tego nie wiemy. Z pewnością wiemy, że bez roślin żywicielskich sukcesu rozrodczego nie będzie. Gąsienice żywią się wyłącznie trojeścią. Z ponad 100 jej gatunków 72 są rodzime dla USA i Kanady a największa różnorodność gatunkowa występuje w Teksasie i Arizonie. Zatem wszelkie działania zmierzające do odtworzenia i utrzymania rozrodczych szlaków migracyjnych są uzasadnione. Natomiast monarch podobnie jak wiele innych gatunków posiada spektrum tolerancji, poza którym nie jest możliwy jego rozwój. W tym przypadku głównym czynnikiem ograniczającym jest temperatura. Jednak znów część naukowców uważa, że aklimatyzacja fizjologiczna może pomóc w radzeniu sobie z ekstremalnymi temperaturami. Mimo to, to właśnie temperatura wpływa na roczny wzrost bądź spadek populacji monarchów i jest kluczowa w określaniu granic zasięgu motyli.
Tolerancja temperaturowa dla tego gatunku jest na poziomie polskiego lata. Temperatury powyżej 29°C mogą już hamować wzrost gąsienic, a długotrwała ekspozycja na temperatury powyżej 36°C powoduje dużą śmiertelność. Naukowcy określili górny limit termiczny dla monarcha na poziomie 42°C. Również długie okresy gorąca i suszy mogą skrócić czas życia dorosłych motyli oraz zmniejszyć liczbę jaj składanych przez samice (jedna samica składa średnio 300-400 jaj w ciągu swojego życia). Jak wiemy również na zimowiskach sytuacja nie jest lepsza. Temperatury poniżej zera mogą być śmiertelne dla zimujących dorosłych, zwłaszcza w połączeniu z wilgocią. Stopniowe ocieplanie klimatu może coraz bardziej ingerować w procesy migracyjne i strukturę populacji monarchów. Wyższe temperatury to nie tylko zakłócenie wędrówki i zimowania. Spowodują również większe narażenie motyli na choroby wywoływane przez bakterie, wirusy i grzyby, a także na pasożytnictwo, gdyż zmiany w temperaturze i opadach mogą wpływać na liczebność groźnych pasożytów. W populacjach migrujących częstotliwość i obciążenie pasożytami są niższe. Mechanizm ten możemy obserwować również w Polsce. Gdy zimy są ciepłe i deszczowe przeżywalność pasożytów jest na wyższym poziomie niż w mroźnych okresach. Osobniki pozostające zimą w południowych USA zamiast migrować do Meksyku są bardziej narażone m.in. na pasożytniczego pierwotniaka Ophryocystis elektroscirrha.
Myślę, że takich zależności moglibyśmy wymieniać bardzo wiele. Monarch to ikona, symbol obrastający w legendę przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Mechanizm, który nim kieruje jest dla mnie jednym z przyrodniczych cudów świata. Dlatego na nadchodzący 2025 Nowy Rok składam Wam iście monarsze życzenia. Wytrwałości w dążeniu do celu, niepoddawania się, wrażliwości na piękno otaczającego nas świata przyrody, podróży i odkrywania osobliwości naszej Planety. Bądźcie jak monarchy, przetrwajcie!
Do usłyszenia w Nowym Roku!
Pojedyncze osobniki pokonują od 80 do 160 kilometrów dziennie. Rekord jednodniowego lotu jednego monarchy wynosi 425 kilometrów;
27000 ludzi. Tyle osób mieszka na terenie rezerwatu Biosfery motyla Monarch. Większość z nich zajmuje się rękodzielnictwem, ekoturystyką oraz dostarcza produkty związane z agroleśnictwem;
Elżbieta II. W 1988 roku królowa Elżbieta i książę Filip zwrócili uwagę na fenomen migracyjny tego motyla. Odwiedzili stany w Meksyku, w których Monarch hibernuje. Zachwyceni jego pięknem spopularyzowali tym samym temat opinii publicznej;
Dziedzictwo UNESCO. Aby chronić motyle rząd Meksyku utworzył w 1986 roku Rezerwat Biosfery Motyli Monarcha, który w 2008 roku został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, obejmując swą powierzchnią;
0,5 grama. Każdy motyl monarcha waży 0,5 grama i macha swoimi skrzydłami od 300 do 720 razy na minutę. Pozwala mu to pokonywać 75–130 km dziennie podczas ośmiomiesięcznej migracji;
3000 metrów nad poziom morza. To jest wysokość, na której w górach rezerwatu biosfery rosną lasy oyamelowe, jodłowe, sosnowe i cedrowe, stanowiące schronienie dla motyli monarchów. Monarch’s Oyamel Forest;
do 4800 kilometrów. Monarchy każdego roku, co jesień, wędrują ponad 4 tysiące kilometrów z Kanady i Stanów Zjednoczonych, gdzie się rozmnażają, na zimowiska do Meksyku, aby hibernować. To najbardziej niezwykła i rozwinięta migracja spośród wszystkich znanych gatunków owadów;
150 - 200 000 osób. Tyle turystów rocznie odwiedza obszary zimowania Monarchów, a właściwie kolonie zimowiskowe tych motyli w Meksyku, w tzw. Monarch Butterfly Protected Natural Area. Obszar ten składa się z 5 sanktuariów udostępnionych publicznie: Cerro Altamirano, Sierra Chincua, Sierra el Campanario, Cerros Chivatí-Huacal oraz Cerro Pelón. Wszystkie, poza Cerro Altamirano położone są w obrębie ścisłego rezerwatu Biosfery. Najciekawszą destynacją wydaje się być Sierra Chincua (Santuario de la Mariposa Monarca Sierra Chincua);
W lasach Oyamel koncentracje monarcha dochodzą do 37,5 miliona motyli na hektar! (wg Eduardo Rendon Salinas, biolog, WWF Meksyk);
Luty. To miesiąc największej aktywności monarchów na zimowiskach. Jego końcówka to również najlepszy czas, by odwiedzić sanktuaria w Meksyku;
73 mile. Czyli około 117 kilometrów szerokości. Tyle ma obszar świętych lasów jodłowych w Meksyku, na którym zlokalizowanych jest 12 kolonii, mieszczących miliony motyli;
15000 osobników. Tyle motyli może obsiąść jedną gałąź jodły. Osobniki siedzą obok siebie tak ściśniętę, iż aż trudno uwierzyć w to zagęszczenie. To ścisk dużo większy niż w metrze w Tokyo. Na jednym hektarze lasu może być nawet do 50 milionów motyli;
680 kg masła. Tyle waży tłuszcz zgromadzony w odwłokach zimującej kolonii złożonej z 50 milionów motyli;
Samce posiadają czarne plamki wzdłuż żyłek na skrzydłach, są nieco większe od samic. Każdy dorosły motyl żyje zaledwie cztery do pięciu tygodni.
Link do raportu WWF za 2023-2024 rok: https://files.worldwildlife.org/wwfcmsprod/files/Publication/file/5wx7wlzzjm_Monarch_Butterfly_Survey_Report_Feb_7_2024_.pdf
WWF
www.worldwildlife.org/species/monarch-butterfly
Monarch Join Venture
- www.monarchjointventure.org
- www.learn.monarchjointventure.org
National Geographic
- www.nationalgeographic.com/premium/article/monarch-butterfly-migration-endangered?loggedin=true&rnd=1709308363545
- www.nationalgeographic.com/premium/graphics/five-ways-monarch-butterflies-amaze
- www.nationalgeographic.com/animals/article/monarch-butterflies-habitat-restore
- www.nationalgeographic.com/environment/article/monarch-butterflies-survive-climate-change
- www.nationalgeographic.com/animals/article/migratory-eastern-monarchs-mexico-decline
Monarch Watch
www.monarchwatch.org
Journey North
www.journeynorth.org/tm/monarch/
UNESCO
www.whc.unesco.org/en/list/1290/
Monarch Butterfly Migration Google Earth Tour
www.youtube.com/watch?v=uqDwvuleRYc
U.S. FOREST SERVICE
https://www.fs.usda.gov/wildflowers/pollinators/Monarch_Butterfly/migration/index.shtml
Jamie Rojo - europejski fotograf roku, który spędził z monarchami 20 lat
- https://www.youtube.com/watch?v=RJZTQCKYV3o
- www.rojovisuals.com/index
- https://www.instagram.com/jaimerojo/
- https://www.youtube.com/watch?v=PnBMdJ5KeHk
oraz blogi podróżnicze, np:
- www.happyhealthynomads.com/sierra-chincua-butterfly-sanctuary/
- www.brookebeyond.com/vanlife-diaries-50-santiago-de-queretaro-sierra-chincua-monarch-butterfly-bioreserve-michoacan
Miałem przyjemność kilka razy cieszyć się z hodowli tych wspaniałych motyli. Jednakże nic nie oddaje tych emocji towarzyszących obserwacjom w naturze. Niemniej hodowanie może okazać się również świetną nauką. Poszczególne osobniki różnią się od siebie i to nawet znacznie. Poniżej od lewej zdjęcie samca, którego łatwo poznać po zgrubieniach na żyłkach, przyjmujących formę czarnych plamek. Choć niewątpliwie moim ulubionym monarchą okazał się osobnik z wyjątkowo ciemnymi i grubymi liniami (po lewej na dole), nadającymi mu dodatkowo charakteru.
Ornithopterum.pl