Morpho helenor peleides (na zdjęciu samica), to jeden z bardziej popularnych przedstawicieli tego rodzaju. Zwłaszcza, iż upodobali go sobie hodowcy. Motyle te możecie spotkać również w Polsce! Są częstym gatunkiem w motylarniach. Ich charakterystyczny falująco - skaczący lot, przez dużą powierzchnię skrzydeł, dostarcza niezwykłych wrażeń
Zabieram Was do Ameryki Południowej, w krajobrazy Selwy, spowitego mgłami największego na Ziemi wilgotnego lasu równikowego. To Amazonia (hiszp. Selva Amazonica), kraina większa od Polski o ponad 20 razy, w której amazoński las deszczowy zajmuje około 5,5 mln km2. Zdecydowania większość (60%) położona jest na obszarze Brazylii. My swoją podróż zaczniemy jednak skromniej, przy źródłach rzeki Huallaga w Andach i udamy się z jej biegiem do peruwiańskich dolin, w których pasma górskie stawiają czoła meandrującej amazońskiej dżungli. Jednym z piękniejszych miejsc łączących te dwa światy jest Region Huanuco z malowniczo zlokalizowanym miastem Tingo Maria. Położone jest ono w objęciach „Śpiącej Królewny”, jak zwykli mawiać mieszkańcy o paśmie górskim La bella durmiente, królującym nad Doliną i Parkiem Narodowym.
Peru to drugi, po Brazylii, pod względem wielkości obszar Selwy. Nazwa tego państwa pochodzi prawdopodobnie od lokalnego słowa biru, oznaczającego rzekę. To kolebka cywilizacji prekolumbijskich i pradawnych kultur, które zostawiły po sobie niezwykłe zabytki i monumentalne miasta. Któż z nas nie słyszał bowiem o Machu Picchu, mieście zbudowanym przez Inków w XV wieku, na wysokości 2400 metrów, na górskiej przełęczy pomiędzy dwoma szczytami Andów. Czy o stolicy tego imperium – Cuzco, w języku Quechua (fonetycznie keczua) oznaczającego Pępek Świata. Zapożyczone w Europie słowo Quechua (drugi po hiszpańskim natywny język w Peru) możecie również kojarzyć z pewną znaną marką, jeszcze bardziej znanej sieci sklepów sportowych.
Oto "AlPacino" - maskotka Alicji, z prawdziwej wełny pochodzącej od obstrzyżonej i szczęśliwej peruwiańskiej alpaki
Imperium Inków, choć olbrzymie, trwało niecałe dwa wieki, zanim zostało podbite przez Hiszpanów. Przed ich panowaniem istniały także inne, warte uwagi starożytne cywilizacje, które z kolei zostały podbite przez Imperium Inków. Niektóre zaś zniknęły z powierzchni obecnego Peru w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach. Wśród nich twórcy Piramidy Księżca (Huaca de la Luna) i Piramidy Słońca (Huaca del Sol). Wykonał je z suszonych cegieł i przyozdobił znanymi na całym świecie ściennymi malowidłami lud cywilizacji Moche. Kultura Mochica (100. a 800. rok naszej ery) znana była bowiem z zaawansowanych technik budownictwa świątyń i piramid. Zasłynęli również z form ceramicznych i wyrobów ze złota, srebra i miedzi. Choć to właśnie imponujące naścienne malowidła, przedstawiające ceremonie religijne, bitwy i życie codzienne ówczesnych społeczności, uważane są za najpiękniejszy skarb Ameryki z tej epoki. Wśród tematów wykorzystywanych w rzemiośle i sztuce cywilizacji Moche nie zabrakło również motywów przyrodniczych.
Jednak ani piramidy, ani malowidła, ani nawet zaginione starożytne miasta nie mogą w obecnych czasach konkurować z zainteresowaniem Europejczyków innym towarem eksportowym prosto z Peru – wełną z alpaki! Kraj ten kojarzony jest, co zresztą słusznie, z największą na świecie populacją lam i alpak, a towary sprzedawane z wełny tych zwierząt wraz z certyfikatami autentyczności, są bardzo pożądane na europejskim rynku. Mimo wszystko dla nas – Wielkopolan – Peru zajmuje szczególne miejsce w panteonie innych ważnych miejsc. To przecież kolebka początków istnienia najbardziej popularnego w Polsce warzywa – ziemniaka!
Geneza pochodzenia poznańskiej pyry jest zatem prosta i krótka. Ziemniaki z Państwa Inków do Europy przywieźli hiszpańscy konkwistadorzy. A warto dodać,że Peruwiańczycy wyhodowali łącznie ponad 3 tysiące odmian pyry, za co należy się im nasza dozgonna wdzięczność i szacunek. Czy może być zatem „mas peruano que la papa” – coś bardziej peruwiańskiego niż ziemniak? W myśl tego peruwiańskiego powiedzenia dla entomologa i owszem, a zwłaszcza dla miłośnika motyli. Bardziej peruwiański od ziemniaka może być tylko wielki błękitny motyl – Morpho. Wszak Peru jest krajem, w którym występuje najwięcej motyli na świecie! To Eldorado lepidopterologów. Liczbę gatunków w kraju Inków ocenia się na 3700, co stanowi niemal 20% wszystkich motyli naszej Planety.
Morpho rhetenor (prawa kolumna), w tym słynny Morpho rhetenor helena (środkowa kolumna) oraz Morpho cyprys (lewy narożnik). To najbardziej opalizujące gatunki wśród całego rodzaju Morpho. Zwróćcie uwagę na samicę M. heleny - nie jest niebieska!
Pod wiecznie zielonym kobiercem drzew tętni życie tajemniczej, nieco jeszcze mrocznej dżungli. Nastanie świtu jest coraz bliższe. Powoli milkną nocni grajkowie - chór blisko 400 gatunków żab, co jakiś czas zburzony małpim krzykiem, chrząkaniem tapirów i kwików pekari bacznie obserwowanych przez głodnego jaguara. Nietoperze wracają do swych kryjówek po nocnych eskapadach. A łagodny szmer peruwiańskiej rzeki wyznacza dzienną zmianę, na którą czekają już barwne Morpho eugenia. Świt to doskonały moment na pierwszy lot patrolowy, trwający zaledwie 20 minut. Naukowcy oceniają, że tak wczesna aktywność tego owada związana jest z jego ewolucją i pokrewieństwem z gatunkami zmierzchowymi, zwłaszcza gigantycznym rodzajem motyli Caligo, potocznie nazywanych Sowami. Ten ułamek dnia jest stosunkowo bezpieczny i wolny od drapieżników, nietoperzy i sów, które właśnie udały się na spoczynek oraz ptaków, które jeszcze nie rozpoczęły swojej aktywności i dziennej pieśni. Wśród nich na swój posiłek czeka już wyspecjalizowany w łapaniu Morpho, metalicznie zielony złotopiór rudosterny (Galbula ruficauda), jeden z 1800 gatunków, a według niektórych źródeł nawet 2000 gatunków ptaków występujących w Peru. Jego czatowanie skorelowane jest z porą aktywności Morpho menelaus, jednego z mniejszych przedstawicieli rodzaju Morpho, rozpoczynającego swój lot już od 8 rano.
W patrolowaniu ścieżek przy strumieniach i rzekach Regionu Huanuco towarzyszą mu gigantyczne Morpho godartii. W tym przepiękny podgatunek o wydłużonych końcówkach przednich skrzydeł - tingomarensis, nazwany tak na cześć pobliskiego miasta Tingo Maria. Występuje tu 12 z 30 gatunków rodzaju Morpho, w tym 9 endemitów na czele z niepowtarzalną i najpiękniejszą, królową wszystkich Morpho - Heleną (Morpho rhetenor helena).
Morpho sulkowskyi (środkowa kolumna po prawej oraz pierwszy rząd po lewej) to jeden z najbardziej fenomenalnych gatunków wśród rodzaju Morpho. Pozbawiony w dolnym warstwach łusek melaniny sprawia wrażenie jakby świecił się w ultrafiolecie. Dodatkowo w prawej kolumnie unikalny gatunek białego Morpho - Morpho luna
Morpho potrzebują Słońca. Tylko w ten sposób ukazują swój jedyny i niepowtarzalny na całej Planecie wielki błękit. Uciekając przed drapieżnikiem dezorientują go blaskiem skrzydeł, potrafiąc w jednym momencie zniknąć w gęstwinie lasu deszczowego. Wystarczy, że złożą skrzydła a misterny brązowy wzór z wielkimi oczami na ich spodniej stronie skrzydeł stanowi doskonały kamuflaż przed napastnikami a zarazem pełni funkcję odstraszającą. Lecz samce potrafią być agresywne również w stosunku do siebie. Wzdłuż meandrujących potoków i rzek patrolują ścieżki, wypatrując konkurentów, których przeganiają w szaleńczym pościgu. Wystarczy, że zobaczą mieniące się w Słońcu barwy swojego rodzaju – błękity i granaty. Wykorzystują to łowcy motyli, prowokując ich ciekawski i zadziorny charakter. Wabią je niebieskimi blaszkami i plakietkami, imitującymi opalizujące skrzydła. Na motyle działa to jak przysłowiowa płachta na byka. To właśnie struktura skrzydeł tych owadów od lat intryguje naukowców. W przeciwieństwie do większości motyli, których kolor skrzydeł związany jest z reakcjami chemicznymi, barwa błękitna samców motyli z rodzaju Morpho nie jest powiązana z pigmentem a jest zjawiskiem fizycznym, polegającym na rozczepieniu światła w strukturze łusek. Dlatego mówimy o niej w kontekście barwy strukturalnej lub optycznej i nie ma ona związku z rodzajem barwnika pobieranego wraz z pokarmem przez gąsienice.
Skrzydła motyli Morpho to bardzo skomplikowana struktura, składająca się z łusek, które zbudowane są ze smug przypominających pasemka, a te ze stosu blaszek (płytek) połączonych między sobą beleczkami. Wyróżniamy dwa typy łusek - warstwy wierzchniej (łuski pokrywające) i dolnej (tzw. łuski tła), mającej bezpośredni kontakt z błoną skrzydeł. W łuskach większości gatunków ich wierzchnia warstwa posiada pigment, nadający charakterystyczny kolor, jak u rusałki pawik czy pazia królowej. Z kolei u Morpho wierzchnia warstwa jest przezroczysta, umożliwiając odbicie światła od warstwy dolnej na zasadach dyfrakcji i interferencji fal świetlnych. Odbijane fale przechodzą przez złożone struktury organizacyjne łusek – belki i blaszki, nadając bogactwo i złożoność przesyłanego przez owada obrazu pod postacią błękitnej projekcji. Budowę dolnej warstwy łusek, złożonej z blaszek można porównać zatem do wielowarstwowego lustra, którego poszczególne ekrany połączone są siecią belek niczym w drabinie. Takie lustro odbija światło o określonej długości fal niebieskich, tworząc zjawiskowy efekt optyczny. Stopień odbicia światła a zatem i generowania niebieskiej barwy w wyniku interferencji jest różny u różnych gatunków. Na przykład u Morpho eugenia i Morpho marcus barwa niebieska generowana jest w 70-75%. Jest jednak jeden wyjątek wśród całego rodzaju. To Morpho sulkowskyi, który w dolnych łuskach tła, w przeciwieństwie do innych gatunków, nie zawiera melaniny. Jak wiemy melanina posiada zdolność do absorbcji i rozpraszania promieniowania ultrafioletowego, chroniąc naszą skórę. Pozbawiony jej sulkowskyi wygląda jakby świecił w ultrafiolecie. Jest fluorescencyjny, jak to często bywa u albinotycznych organizmów. Silnie emitujące na niebiesko cząsteczki fluorescencyjne (prawdopodobnie puryny) zastąpiły w tym wypadku melaninę.
Niezwykłe właściwości optyczne motyli z rodzaju Morpho zaadoptowano do wytworów naszej cywilizacji. Barwy strukturalne posłużyły inżynierom i naukowcomw opracowaniu technologii telewizorów LED, materiałów do przemysłu odzieżowego, które mienią się w zależności od kąta padania fal świetlnych a nawet kobiecego segmentu kosmetycznego, w wyszukanych technikach make-up. Nie my pierwsi zwróciliśmy jednak uwagę na te niezwykłe owady. Cofnijmy się na chwilę jeszcze raz do czasów prekolumbijskich.
Polski Morpho
Choć trudno w to uwierzyć w Polsce również występują gatunki o barwach strukturalnych, mieniące się w odcieniach błękitu i granatu. To m.in. mieniaki! Mieniak tęczowiec i mieniak strużnik należą do tej samej rodziny co Morpho, czyli rodziny rusałkowatych (Nymphalidae). Jednakże jeśli przyjrzymy się im z bliska zauważymy, iż mieniący błękitny kolor widoczny jest jedynie pod pewnym wąskim kątem. Poza tym motyl wydaje się brązowy! A to dlatego, iż mieniaki łączą barwy pigmentowe ze strukturalnymi. Ich łuski zawierają melaniny a jedynie wierzchnia część (łuski pokrywające) posiada właściwości optyczne. Ten niezwykły, gdyż w tym wypadku wzmocniony efekt, występuje wyłącznie u samców. Czyli podobnie jak u motyli z rodzaju Morpho.
Życie przedstawionego na fotografiach mieniaka strużnika związane jest głównie z topolami. Samce uwielbiają przesiadywać na wilgotnym podłożu, pobierając z niego sole mineralne. Wabią je również odchody zwierząt a nawet nasz pot! Nie przylatują natomiast do kwiatów, jak większość motyli. Samice z kolei życie spędzają w koronach drzew. Mimo tego, że motyle te głównie związane są z duktami leśnymi to nierzadko można je spotkać w miastach, i to nawet w dwóch pokoleniach, czerwcowym i sierpniowym.
Samica Morpho godartii didius wśród męskich przedstawicieli gatunku
Na zakończenie tradycyjnie polecam Wam literaturę. Jeśli interesuje Was rodzaj Morpho hobbystycznie czy naukowo, w Europie dostępne są dwie warte uwagi pozycje. Pierwsza to dzieło francuskie, opisujące nie tylko gatunki, co każdy możliwy wątek związany z tymi motylami: "Les Morpho - Distribution, diversification, comportement", autorstwa Jean Marc Galman, Franck Merlier, Jacques Ouvaroff. Publikacja uzyskała patronat Lepidopteristes de France i została wydana w 2016 roku. Druga pozycja to "The Gallery of Butterflies Book 1 - Morpho, Part 1 - field guide by Jaroslav Fisher", fenomenalny wręcz klucz naszych sąsiadów z Czech do rozpoznawania kilku gatunków i związanych z nimi podgatunków, m.in. Morpho sulkowskyi, Morpho marcus, Morpho aurora, Morpho rhetenor, Morpho cypris i kilku innych. Zachęcam też do pytań i dzielenia się swoimi spostrzeżeniami - napiszcie do mnie na ornithopterum@gmail.com. Tymczasem żegnam się już Wami i zapraszam we wrześniu na kolejną odsłonę artykułów popularno-naukowych o motylach. Śledźcie nas również na Instagramie!
Motylowe Love, Rafał
Przykładowe realizacje z motylami Morpho. Wśród nich ten największy, najbardziej okazały - Morpho godartii didius
W Ameryce Środkowej i Południowej Morpho odgrywały rolę w lokalnych wierzeniach a rdzenna ludność manifestowała obecność tego cudu natury we freskach, rzeźbach i opowieściach. Stopnie wielkich schodów piramid ruin Tonina (VII wiek) w stanie Chiapas w Meksyku tworzą stylizowanego na Morpho motyla. Dla Majów motyle Morpho były „awatarami” dusz poległych w walce dzielnych wojowników. Z kolei Aztekowie często posługiwali się słowem Matlalpapalotl (błękitny motyl), by określić rzecz bardzo cenną lub przywołać coś cennego. Prawdopodobnie w odniesieniu do Morpho helenor montezuma. Naukowcy oceniają, że motyle Morpho w Dolinie Huallaga, na wysokości środkowych Andów, ewoluowały blisko 30 milionów lat temu. Z wiadomych przyczyn w epoce prekolumbijskiej znane były wyłącznie rdzennej ludności. Wszystko zmieniło się pod koniec XV wieku, a więc z momentem odkrycia Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. Pierwszego Morpho sprowadzono w prezencie dla królowej Anglii Elżbiety I, w XVI wieku. Był to prawdopodobnie Morpho helenor peleides.
Początki opisów rodzaju Morpho i nadania nazw gatunkowych błękitnym motylom sięgają 1807 roku. Podczas eksploracji lasów deszczowych Amazonii Alexander von Humboldt jako pierwszy nadał nazwę rodzajową Morpho ku czci Morfeusza, znanego bóstwa proroczych snów, marzeń sennych i mądrości z mitologii greckiej (Morfeusza przedstawiano często ze skrzydłami motyla). Humboldt był niemieckim przyrodnikiem i podróżnikiem. Uznawany jest za prekursora ochrony przyrody, który zwracał uwagę już podczas swoich wypraw do Amazonii na destrukcyjny wpływ człowieka na środowisko. Jest twórcą pojęcia „pomnik przyrody” w odniesieniu do starych, sędziwych drzew, jak również uważa się go za jednego z twórców nowoczesnej geografii. Od tamtego czasu łącznie opisano 30 gatunków motyli z rodzaju Morpho, w tym ponad 200 podgatunków.
Płeć piękna
Dlaczego aż tyle miejsca poświęciłem płci męskiej? Odpowiedź wydaje się bardzo prosta. W większości tylko panowie zostali obdarzeni tak hojnie przez naturę. Płeć piękna w tym wypadku najczęściej nie jest opalizująca i nie posiada tak hipnotyzującej urody. Otacza się czernią i brązem, a wśród niektórych gatunków, jak u Morpho rhetenor helena samice nie mają nawet jednej niebieskiej łuski. Czy to znaczy, że są mniej piękne? Może tak się z pozoru wydawać, natomiast dla kolekcjonerów to właśnie panie są najbardziej cenne. Jedną z przyczyn jest fakt, że samice zdecydowanie trudniej spotkać w dżungli. Prowadzą skryty tryb życia w przeciwieństwie do samców, które wręcz manifestują swoją obecność, patrolując o określonych porach leśne ścieżki wzdłuż potoków i rzek. Panie całe dnie chowają się w gęstwinie drzew i krzewów lasu deszczowego, roztaczając swoje feromony w nadziei na zwabienie samca. Jak po niewidzialnej nitce do kłębka. To dlatego samce Morpho codziennie patrolują ten sam rewir, przeganiając ewentualnego błękitnego rywala, który wszedł na ich ścieżkę. To prosta zasada konkurencji, jak to często w przyrodzie bywa, ma na celu walkę o samicę, a dokładnie o zajęcie dobrej miejscówki, z której szanse na wyczucie kobiecych perfum są największe. Oczywiście zależy to również od miejsca, w którym przebywa sama zainteresowana, dlatego często wybiera sobie dość eksponowany leżak na liściu, by roztaczać zapach jak najdalej. Sama technika lotu patrolowego pozwala natomiast samcom skutecznie wyczuć feromony ukrytych w dżungli samic.
Samce zatrzymują się również z innych powodów. Na przykład, by pożywić się solami mineralnymi zawartymi w podłożu, co jest typowym zachowaniem dla wielu rusałek. Nie pogardzą również sokami z materii organicznej, np. z owoców. Natomiast motyle te nie przylatują do kwiatów. Dlatego naukowcy, entomolodzy i tropiciele Morpho stosują pułapki ze sfermentowanych bananów, mango czy ananasów. Taka mieszanka dobrze sprawdza się również w europejskich warunkach na wiele gatunków motyli, zwłaszcza z rodziny rusałkowatych (Nymphalidae).
Cząstka Amazonii w Twoim domu
Motyle Morpho, przez wzgląd na hipnotyzujące wręcz właściwości wielkiego błękitu, są częstym obiektem pożądania nie tylko wśród kolekcjonerów. Wzbudzają również zachwyt osób, które nie są zawodowo czy hobbystycznie związane z lepidopterologią. Dlatego często sprzedaje się je w ozdobnych gablotkach. Gatunkiem wykorzystywanym do tego celu jest przeważnie Morpho godarti didius, z okolic wspomnianego miasta Tingo Maria w Peru. Okazy wprowadzane do handlu pochodzą z legalnych źródeł, mianowicie z peruwiańskich farmy motyli. A środki uzyskiwane ze sprzedaży komercyjnej przeznaczane są na ochronę lokalnej przyrody. Często jestem proszony przez znajomych o spreparowanie właśnie tego gatunku. Choć muszę przyznać, że osobiście darzę sentymentem zupełnie innego Morpho, nie tak okazałego, o jaśniejszym odcieniu metalicznego błękitu, który dodaje mu niezwykłego uroku. To Morpho menelaus, który był moim pierwszym motylem egzotycznym, od którego zacząłem swoją przygodę z kolekcjonowaniem w 1992 roku. Został mi podarowany przez najbliższą osobę, moją mamę, i do tej pory zajmuje zaszczytne miejsce w moim domu i sercu. Zainspirował mnie do odkrywania magicznego świata motyli poza naszymi granicami, rozszerzając moją pasję.
Wracając jednak do Morpho godartii. Pomimo tego, że rodzaj Morpho reprezentowany jest w wielu krajach Ameryki Południowej, jak w Brazylii, Kolumbii, Wenezueli czy Gujanie, to gatunek Morpho godartii występuje wyłącznie wzdłuż Andów, tylko na obszarze Peru. To jeden z największych przedstawicieli tego rodzaju i najbardziej okazały wśród błękitnych Morpho. Jeśli zapragniecie nabyć takiego motyla zachęcam Was, by pójść krok dalej, zagłębić się w jego historię, kulturę miejsc, z których pochodzi, by nie stanowił tylko ozdobnika na ścianie. A może właśnie ta opowieść zainspiruje Was do podróży do Peru, by na własne oczy podziwiać fenomenalną przyrodę tego różnorodnego pod względem krajoznawczym Państwa. Kto wie, jeśli dopisze Wam szczęście, może ujrzycie bohaterów tych opowiadań w naturze, czego serdecznie Wam życzę. Wszak motyle otwierają nam okno na świat…
Ornithopterum.pl