Królowa Izabela II z córką
(Franz Xaver Winterhalter, 1852 r.)
Z biegłym historykiem mi nieco na bakier, dlatego musicie wybaczyć mi szczątkowe informacje na temat życiorysu Królowej i jej dokonań czy zasług dla hiszpańskiego królestwa. Wydaje mi się jednak, że najsłynniejszą królową hiszpańską była Isabela I, zwana Katolicką, panująca w XV wieku. Zresztą powstał cały serial opowiadający jej losy zatytułowany Isabela, królowa Hiszpanii. W sumie Izabela to Izabela, nazwa łacińska ćmy nie wskazuje dokładnie, którą autor miał na myśli, więc możemy sobie w żartach ją wybrać. Wracając jednak do XIX wieku. Motyl, będący bohaterem dzisiejszej opowieści został okrzyknięty „La Mariposa Isabelina” (hiszp. Mariposa = Motyl), czyli motylem lub ćmą Izabeli. W rzeczywistości do dziś dzień Graellsia isabellae uważana jest za najpiękniejszy europejski gatunek motyla nocnego, ale również jeden z najrzadszych i najbardziej zagrożonych. Z powodu wielu podobieństw do rodzaju Actias (księżycówek) nazywana jest także hiszpańską ćmą księżycową. A jej odkrycie, jak to często na kartach historii bywa, było dziełem zupełnego przypadku.
W 1852 roku, hiszpański zoolog Mariano de la Paz Graells nazwał odkrytą przez siebie ćmę na cześć królowej Izabeli II Hiszpańskiej z dynastii Burbonów. Był to bardzo miły gest z jego strony, który jednak nie pozostał bez uwag międzynarodowego gremium naukowego. Zamieszanie wokół odkrycia było poniekąd spowodowane samą postacią Królowej, uchodzącą za nieco kontrowersyjną personę na hiszpańskim dworze, jak również zazdrosnymi plotkami innych entomologów. A o co dokładnie chodziło? Jeśli powiemy, że o sławę i pieniądze to może się okazać, że nie będziemy aż tak daleko od prawdy.
Izabela II rządziła Królestwem Hiszpanii latach 1833 – 1868. Jak to w wielkich rodach bywało odziedziczyła tron w bardzo młodym wieku. A dokładniej rzecz ujmując, mając 3 latka. Gdy moja córka była w tym wieku oglądaliśmy Świnkę Peppę. I muszę przyznać, że wiele cech osobowości i konwenansów Peppy można śmiało zaadoptować do XIX wiecznych realiów hiszpańskiego dworu królewskiego. Nie mniej 3-latka nie mogła rządzić Państwem. Musiała dorosnąć, czyli poczekać jeszcze co najmniej 10 lat. Czas rządów dorosłej Izabeli owiany był intrygami, pałacowymi spiskami i miłosnymi ekscesami. Jednakże dla nas najważniejszym entomologicznym faktem z okresu jej panowania była owa darowizna najpiękniejszej ćmy naszego kontynentu przez Mariano Graellsa. Nie był to zwykły podarunek, lecz odziany w wyjątkową dedykację: Dostojnemu imieniu Jej Królewskiej Mości, Lady Izabeli II, dedykuję ten wspaniały gatunek, będący jedynym przedstawicielem w Europie grupy, do której należy Diana, Luna, Selene, Isis czy inne diwy, mniej zasługujące na to miano niż nasza Królowa. W dedykacji mowa oczywiście o imionach starożytnych bogiń, powiązanych z nocą i księżycem. W mitologii greckiej była to Selene, bogini Księżyca, w mitologii rzymskiej jej odpowiednikiem była Luna. Powiązania Diany sięgały dalej w las, uznawano ją za boginię łowów, dzikich zwierząt, wszelkiej przyrody i życia. Na jej cześć Dianami nazywa się po dziś dzień kobiety, które uzyskały uprawnienia łowieckie. Diana była również boginią światła księżycowego. Niemniej w całym tym panteonie boskich sław Graells stwierdził, że to właśnie Królowa Izabela II bardziej niż rzeczone boginie zasługuje na to, by nazwać na jej część owada. Nie ma co ukrywać, że powszechne uwielbienie królowej przez Graellsa znane było na dworze. I nie wszystkim się to podobało. Izabela II nie cieszyła się bowiem takim uznaniem i poparciem ludu, na który zasługuje królowa. Wiele rodów chciało ją pozbawić korony, czyhając na potknięcia a przewroty były na porządku dziennym, co zresztą skończyło się wygnaniem Izabeli do Francji. Pochlebstwa kierowane w stronę władczyni odniosły jednak dla badacza wymierny skutek. Graells otrzymał m.in. znaczące stanowiska kierownicze jednostek naukowych i badawczych.
Monumento a la Mariposa - Mural z brązu z 1973 roku skryty na sosnowym płaskowyżu w hiszpańskich górach na styku prowincji Avila, Madryt i Segovia (4 km od Peguerinos). Upamiętnia odkrycie najpiękniejszej ćmy naszego kontynentu. Płyta ma około 2 metry szerokości i 1 metr wysokości. Źródło: Alberto Andres - Tripadvisor.
Gdy Francuzi dowiedzieli się, że Graellsia występuje również u nich, to przypisali sobie ten gatunek, nazywając go "I’Isabelle de France". Ach Ci Francuzi, sacrebleu! Ale chcąc być w sumie obiektywnym to miano prawowitego odkrywcy gatunku należy się Curicusowi – psu Graellsa. I w tym właśnie miejscu przydałby się mem opisujący tą historię z zaskoczoną miną Luisa de Funes. Historia ta na tle innych dokonań znanego zoologa została opisana w biografii wydanej w 200. rocznicę urodzin Graellsa (zdjęcie powyżej). Na okładce znajdują się trzy kluczowe postacie opisywanego wyżej zdarzenia - Pies, Ćma i Graells.
Choć trudno w to uwierzyć początkowo nie dowierzano Graellsowi, iż odkryty przez niego gatunek należał do rodzimej fauny. Fakt, że połowa XIX wieku to dziwny okres, w którym Francuzi i Hiszpanie sprowadzali do Europy na potęgę wiele egzotycznych stworzeń. Przypomnijcie sobie chociażby historię lorda Rothschilda ujeżdżającego zebry! Nic dziwnego, że "koledzy" Graellsa ze środowiska lepidopterologów nie byli przekonani w hiszpański rodowód tak pięknej ćmy. Zoolog szybko został okrzyknięty kłamcą fabrykującym dowody, by przypisać sobie zasługi w opisaniu nowego gatunku, który miał rzekomo sprowadzić z Indii lub Ameryki. Dopiero dwa lata przed jego śmiercią potwierdzono oficjalnie jego odkrycie, przywracając nazwę gatunkową, pochodzącą od jego nazwiska. Jest to przykre i tym bardziej dziwne, iż Graells był jednym z bardziej utytułowanych entomologów i dyrektorem madryckiego Muzeum Historii Naturalnej oraz Ogrodu Botanicznego. Jednak dopiero kolejne odkrycia dokonane we Francuskich Alpach i Pirenejach przez niezależne osoby rozwiały wszelkie wątpliwości. Ale i to nie wystarczyło.
Nazwa łacińska Graellsia isabellae skrywa oczywiście historię jej odkrycia przez czołową postać hiszpańskiej zoologii. Mariano Graells natknął się na ten gatunek w górach nieopodal Madrytu, będąc na spacerze z psem. Podczas swojej wycieczki po górskich szlakach w lasach sosnowych pomiędzy Madrytem, a Avillą spostrzegł jak jego pies Curicus bawi się z ćmą, która fruwała dookoła niego. Zdał sobie wówczas sprawę, że jest to gatunek dotąd nieznany nauce. Zdarzenie to miało miejsce w 1849 roku w lesie Peguerinos w prowincji Avila. Przez następne miesiące Graells poszukiwał gąsienic i dorosłych motyli, by potwierdzić i opisać niezwykłe znalezisko. Okaz spotkany na spacerze, mocno poturbowany przez jego psa, nie nadawał się jednak do prezentacji Królowej. Dopiero kilka lat później zoologowi udało się pozyskać idealną samicę, którą zabrał do pałacu, by zaprezentować Izabeli. Dziedziczka tronu była pod ogromnym wrażeniem estetyki tego gatunku. Urzeczona jego pięknem wzięła go na swoją suknię i przechadzając się po komnatach pałacu, postanowiła zlecić wykonanie naszyjnika ze szmaragdową zawieszą z grawerunkiem ćmy. By upamiętnić to niezwykłe zdarzenie w miejscu odkrycia hiszpańskiej ćmy księżycowej postawiono w 1973 roku pomnik Izabeli z brązu. I tak motyl stał się ikoną.
Hybrydy Graellsia isabellae x Actias dubernardii oraz Graellsia isabellae x Actias luna (fot. z aukcji internetowej, EBAY)
Piękno Graellsi faktycznie olśniewa. Gdy po raz pierwszy ujrzałem ten gatunek wszystkie poprzedniczki z linii Actias czy Argemma poszły niemalże w zapomnienie. Stąd poniekąd rozumiem Graellsa, który odrzucił kojarzone z wieloma boginiami księżycówki na rzecz ich jedynej europejskiej diwy. Gdy nadarzyła się zatem okazja do spróbowania swoich sił w hodowli nie zastanawiałem się długo i zamówiłem jajeczka pochodzące z hodowli ze Szwajcarii. A więc nie ingerujące w ochronę gatunku i sprowadzone z legalnego źródła. Izabela jest bowiem gatunkiem endemicznym, którego zasięg ogranicza się wyłącznie do wysokich gór w pasmach alpejskich i pirenejskich na terytorium Francji i Hiszpanii. To jeden z zaledwie kilku gatunków motyli nocnych objętych najwyższą formą ochrony. Skąd zatem „populacja” szwajcarska, skoro nie występuje tam naturalnie? Sądzi się, że to wynik sztucznego wsiedlenia, introdukcji osobników pochodzących z hodowli, z różnych linii genetycznych, z populacji francuskiej i hiszpańskiej. Czyli stworzono poniekąd hybrydę, na co wskazują wspólne cechy morfologiczne. Niemniej mówiąc o Izabeli ze Szwajcarii w żadnym wypadku nie możemy mówić o gatunku rodzimym, który występował tam naturalnie.
Izabela jest gatunkiem można by rzec pradawnym, występujący w Trzeciorzędzie, przed ostatnią epoką lodowcową. Uważa się, że zmieniający się przez ostatnie kilka milionów lat klimat naszego kontynentu pozwolił przetrwać Izabeli tylko dlatego, że znalazła schronienie w malutkich enklawach lasów sosnowych w Alpach i Pirenejach. Te niewielkie leśne powierzchnie górskich lasów iglastych zachowały po dziś dzień swój pierwotny charakter i klimat epoki lodowcowej. Wycofujący się lądolód zmieniał krajobraz wokół, a lasy liściaste zastępowały stopniowo iglaste. Mimo to Izabeli udało się przetrwać tysiące lat na izolowanych "wyspach". Tak Graellsia stała się reliktem minionych epok, gatunkiem prymitywnym. Jako gatunek reliktowy, trudno dostępny i trudny do obserwacji przetrwała również długo z dala od oczu człowieka. Graells napotkał ją jako pierwszy w górach wokół Madrytu, kolejne obserwacje pochodziły ze Wschodnich Pirenejów, Andaluzji, Katalonii i Nawarry. Dopiero w 1922 odkryto ją również we Francuskich Alpach.
Historia przetrwania Izabeli do naszych czasów jest jednak trochę bardziej złożona. Izolowane populacje osiadłe w Pirenejach i Alpach ograniczały się do małych leśnych enklaw boru sosnowego, oddalonych od siebie na odległość uniemożliwiająca krzyżowanie się osobników i wymianę genów. Dlatego w toku ewolucji populacje te rozdzieliły się na podgatunki różniące się od siebie pod względem morfologicznym. Jedna z hipotez głosi, iż zostały poddane zjawisku dywergencji genetycznej, czyli przystosowania gatunku do odmiennych warunków środowiska w warunkach izolowanych, co mogło wpłynąć na pewną zmienność. Biologicznie jednak pozostały takie same. Dlatego trwają spory co do tego, czy faktycznie podgatunki Izabeli można uznać jako odrębne podgatunki, mówiąc jedynie o pewnej zmienności. Różnice w wyglądzie są niewielkie, jednak na tyle zauważalne, że pokuszono się o wyodrębnienie kilku form. Nieco inaczej będą wyglądały ćmy z Francji z podgatunkiem nazwanym chwalebnym łacińskim przydomkiem „Glory of Gaul” (ssp. galliaegloria), nieco inaczej będą reprezentować się okazy z Pirenejów, nazywane „paradisea”, czyli rajskie. Fakt jest taki, że te izolowane populacje nie mają ze sobą nadal styczności, co powoduje nie tylko delikatną zmienność wyglądu, ale i terminów pojawów motyli dorosłych, uzależnioną od bardzo lokalnych warunków atmosferycznych. Pamiętajmy również, że czynniki takie jak wilgotność, temperatura czy nawet ekspozycja na światło mogą mieć także wpływ na wygląd osobniczy.
Nie ulega wątpliwości, że wszystkie ćmy księżycowe mają podobną budowę ciała, niezależnie od zamieszkiwanych przez nie kontynentów. Nasuwa to ciekawe wnioski odnośnie ich wspólnego przodka i linii ewolucyjnej. Przypuszcza się, że wyewoluowały w Azji i przedostały się do Ameryki Północnej przez most lądowy Beringa. Uważa się, że ludzie przekroczyli ten sam most około 12 tysięcy lat temu. Z kolei pewne skamieliny dowodzą na przekroczenie mostu przez ssaki nawet 20 milionów lat temu. Co ciekawe wymarłe tygrysy (koty) szablozębne miały podobny rozkład geograficzny jak ćmy księżycowe – Europa, Afryka, Azja oraz Ameryka Północna i Środkowa. Fakt ten może mieć odzwierciedlenie w interpretacji wzoru na skrzydłach samicy Graellsi, o czym więcej pisze w kolejnym podrozdziale.
Warto jednak dodać, iż Izabela oddzieliła się od linii swoich przodków, na co wskazują wyraźnie badania. Jest bardzo blisko spokrewniona z rodzajem Actias, z którym nawet się krzyżuje! Hybrydy z Actias dubernardii a nawet Actias luna są hodowane przez kolekcjonerów i mają cechy osobnicze obydwu gatunków. Świadczy to o bardzo bliskim pokrewieństwie. Można by rzec, że Izabela jest kuzynką przodka Actiasów, z którego linii genetycznej wyewoluowały znane nam obecnie księżycówki, jak północnoamerykańska luna czy chińska dubernardii. Dlatego wspólnie z nimi tworzy grupę zwaną „ćmami księżycowymi” (Actias, Graellsia). Nie jest natomiast spokrewniona z „ćmami kometowymi” (Argemma), których linia genetyczna podryfowała oddzielnie na afrykański kontynent.
Życie Izabeli związane jest z sosną. Jest to gatunek wyłącznie monofagiczny, a więc odżywiający się jednym rodzajem pokarmu, w tym wypadku Rodzajem Pinus. W warunkach naturalnych będzie to sosna czarna (Pinus nigra) i sosna zwyczajna (Pinus silvestris). W naszych domowych warunkach hodowałem ją na sośnie zwyczajnej. Jeśli przyjrzymy się ubarwieniu i wzorze na skrzydłach dorosłych motyli naszą uwagę na pewno zwrócą pogrubione żyłki w kolorze brązu na zielonym tle. Uważa się, że przypominają one brązowe igły sosny, zapewniając Izabeli dobry kamuflaż. Wzór na jej skrzydłach jest tak unikalny, iż wielu artystów próbowało go naśladować, na przykład na dekoracjach ceramicznych. Z tego też powodu można się nawet spotkać z angielskim określeniem Izabeli jako „Stained glass moth”, co w tłumaczeniu oznacza ćmę witrażową.
Kamuflaż nie jest jednak jedyną ochroną, którą sobie zapewniła nasza Hiszpańska Królowa. Otóż, gdy przyjrzymy się wzorowi tylnych skrzydeł zauważymy oczywiście oczy, typowe dla pawicowatych oraz wydłużone ogonki, które mogą przypominać dziób. W ten sposób ćma upodabnia się do innego drapieżnika, np. ptaka. Tylko dlaczego ten ptak ma aż dwie pary oczu? Wystarczy chwila konsternacji u napastnika, by ćma zdążyła uciec. Jeśli zaś spojrzymy na samicę Izabeli pod kątem, z poziomu jej skrzydeł, to moglibyśmy się nawet pokusić o stwierdzenie, że 4 jasne plamy na zakończeniach skrzydeł to zęby, z wyraźnie zarysowaną górną szczęką czaszki! To obraz anamorficzny. Czyżby zatem wymalowane na skrzydłach zęby, które widzimy u Izabeli były naśladownictwem np. kłów kotów szablozębnych, które występowały na tym samym obszarze? To oczywiście pozostaje w sferze wyobraźni i przypuszczeń.
Hibernacja może być wyzwaniem. Graellsia występuje w jednym pokoleniu w ciągu roku, a zimuje w postaci poczwarki, w kokonie. By rozwój przebiegł prawidłowo potrzebuje kilku miesięcy chłodu. Zimy w górach są srogie dlatego nie musicie się obawiać, że będzie jej za zimno. Przechowujcie kokony w szczelnych pojemnikach na zewnątrz – w pomieszczeniach gospodarczych, piwniczkach a nawet w ściółce. Porad i teorii na ten temat jest wiele. Ja swoje cenne pudełko trzymałem przez kilka miesięcy w lodówce a później, gdy zima w Polsce w końcu oscylowała w granicach zera, przeniosłem kokony w pojemniku na balkon. Miałem dwie możliwości – trzymać dalej w lodówce albo spróbować zimowania w „naturalnych” warunkach. Wybrałem to drugie. Jeśli natomiast myślicie o lodówce, to pamiętajcie, by zapewnić kokonom odpowiednią wilgotność, gdyż lodówka wysusza. Wystarczy spojrzeć na warzywa, których nie zawiniecie w folie aluminiową. Więdną bardzo szybko, tracąc turgor. Oczywiście istnieje szereg czynników, które po drodze mogą zabić nasze gąsienice w każdym z możliwych stadiów. Wilgotność i przegęszczenie to jedne z nich. Podsumowując, Izabela musi mieć nie tylko sucho i ciepło ale i dużo osobistej przestrzeni. Jeśli będziemy przestrzegać tej zasady nie powinno się nic złego wydarzyć. Oczekiwanie na Graellsie, podobnie jak u wszystkich gatunków występujących w jednym pokoleniu, wymaga cierpliwości.
Graellsia isabellae "Fairy painting" by Aimee Schreiber (thecopperwolf.com)
Z całą pewnością mogę stwierdzić, iż hodowla Izabeli nie jest prosta. Wymaga pewnego doświadczenia i wiedzy, związanej chociażby z hibernacją kokonów. Poziom trudności wg pasjonata wszelakich ciem, Barta Coppensa, to skala 8/10, a więc bardzo trudny, by nie powiedzieć hardkorowy. Ta hardkorowość spowodowana jest przede wszystkim brakiem chęci samców do rozmnażania w niewoli. Chyba, że wyjedziemy z nimi w góry, ponad 1000 metrów nad poziom morza, wówczas czynniki klimatyczne i środowiskowe powinny nam pomóc. W innym wypadku pozostaje wyłącznie zapłodnienie ręczne. Drugi problem, który przeżywam aktualnie w swojej hodowli to niesynchroniczne wykluwanie się samców i samic, co uniemożliwia dodatkowo parowanie. Dorosłe motyle w naturalnym środowisku pojawiają się od kwietnia do lipca. Moje samice niestety wyszły wcześniej, natomiast samce wygląda na to, że sobie jeszcze smacznie śpią, czekając na polskie lato… lub wiosnę kolejnego roku.
Jeśli Waszym marzeniem, tak jak i moim było, jest zaproszenie Królowej Izabeli w swoje skromne progi to warto wcześniej przygotować się do tej wizyty. Rozwój larwalny przypada w naturalnym środowisku na miesiące letnie, dlatego warto podobne warunki zaadoptować do naszej hodowli. Gąsienice Izabeli lubią ciepło i sucho, dlatego trzymajcie je w otwartych pojemnikach z gazą lub w rękawach/ hodowlarkach z siatki. Zbyt duża wilgotność je zabije. Dlatego pamiętajmy, by zapewnić gąsienicom przewiewne i suche pomieszczenie zamiast wilgotności rodem z upalnej tropikalnej dżungli czy chłodnych górskich lasów mglistych (jak w hodowli chińskiej ćmy księżycowej). Temperatura pokojowa, oscylująca w granicach 21-25 stopni będzie odpowiednia. Oczywiście pozostałe zasady również obowiązują, jak wymiana gałązek sosnowych co kilka dni czy sprzątanie odchodów. Uwaga na przegęszczenie – gąsieniczki Graellsi są wrażliwe na stres. Im większe zagęszczenie tym mniejsze i słabsze osobniki dorosłe, nawet jeśli zapewnimy im dużo pożywienia. Najlepiej trzymać po kilka sztuk w osobnych hodowlarkach. Po około dwóch miesiącach żerowania gąsienice przejdą w kolejne stadium poczwarki. Warto dno hodowlarki wyłożyć wówczas ściółką, mchem, wiórkami kokosowymi czy też trocinami. Izabelą przed zapadnięciem w sen zimowy lubi wpleść w kokon to co znajdzie w podłożu. Jej oprzędy są bardzo wyjątkowe – moje wyglądały niczym małe domki z dachówkami, gdyż wplotła w oprzęd „płytki” kokosowe.
Dopiero w kwietniu kolejnego roku, po przezimowaniu, przenosimy kokony z powrotem do mieszkania i czekamy na to co się stanie. Jeśli wszystko przebiegło pomyślnie, po przebudzeniu któregoś dnia ujrzycie najpiękniejszą europejską ćmę. Szok i emocje są gwarantowane. Trudno oderwać od niej wzrok. Wśród mojej krótkiej przygody z hodowaniem pawic to Graellsia kosztowała mnie najwięcej nerwów i kombinowania, ale też wzbudziła we mnie najwięcej emocji, które zapamiętam na całe życie. Czego i Wam życzę! Niemniej po wielu miesiącach oczekiwania, gdy ujrzycie w swoich hodowlarkach te fenomenalne motyle wszystkie trudy, które przeżyliście pójdą w zapomnienie. Tak, Graellsia isabellae warta jest tego poświęcenia.
2. Motyw Motyla Izabeli pojawił się również w kinematografii. Został wybrany jako temat przewodni francuskiego filmu z 2002 roku pt. „Le Papillon”. Historia kina fabularnego z fundamentem fabuły opartym na elemencie entomologicznym to rzadkość, zwłaszcza, że na tej kanwie zbudowano piękną historię o przyjaźni starszego kolekcjonera motyli, który stracił syna, i 8 letniej dziewczynki, której mama nie poświęca uwagi, potęgując w niej samej uczucie osamotnienia i odrzucenia. Obydwoje w dziwnym splocie wydarzeń wyruszają na wyprawę w góry rejonu Vercors, w południowo-wschodniej Francji, by odszukać hiszpańską ćmę księżycową, Graellsie isabellae. Przyrodnicza podróż głównych bohaterów szybko staje się podróżą w głąb siebie, a poszukiwanie rzadkiego motyla okazuje się alegorią poszukiwania w życiu właściwej drogi, budowania relacji opartych na wartościach miłości i przyjaźni i docenienia otaczającego nas świata. Czy mama dziewczynki, o symbolicznym dla tej historii imieniu - Izabela - odnajdzie drogę do córki? Czy kolekcjoner odszuka Izabelę (ćmę), jak obiecał to zmarłemu synowi?
1. Na przełomie wieku sława hiszpańskiej ćmy księżycowej szybko obiegła całą Europę. Krążą pogłoski, że Muzeum Historii Naturalnej w Londynie płaciło wówczas nawet 1000 funtów (w przeliczeniu na obecną walutę) za każdy okaz! Nie wspominając, iż gąsienice były na wagę złota. Popyt napędził podaż. Kwitły rodzinne interesy - hiszpański leśniczy Sanz założył w 1909 roku firmę, która eksportowała motyle do Niemiec i innych krajów. Firma przez wiele lat dobrze prosperowała. Jednakże zmiana modelu gospodarowania lasami, w oparciu o zabiegi fitosanitarne lasów położyła kres hodowli. Sanz swój intratny biznes musiał zamknąć w 1960. roku, z powodu oprysków drzewostanów insektycydami;
3. Graellsia to motyl rzadki, jako endemit można powiedzieć, że zagrożony wyginięciem. W naszych czasach oprócz zmian klimatycznych wydaje się, że głównym zagrożeniem dla tego niezwykłego gatunku jest niestety również działalność gospodarcza człowieka. Nie koniecznie zamierzona czy wymierzona w ten gatunek. Opryski insektycydami, stosowane na inne szkodniki lasów sosnowych, zwłaszcza mikrobiologiczny środek Bacillus thuringiensis mają katastrofalny wpływ na entomofaunę regionu. Stosuje się je również na zmodyfikowanych genetycznie uprawach, aby uodpornić rośliny na „szkodniki”. Stosowanie tego insektycydu w Europie Południowej było spowodowane masowymi pojawami korowódki pniówki, znanej z drażniących włosków gąsienic, mogących również oddziaływać alergicznie na człowieka. To ćma, której gąsienice podążają jedna za drugą, tworząc korowody. Swego czasu była przez to bardzo medialna. Niestety jak to zazwyczaj bywa środki ochrony roślin nie są selektywne i zabijają również inne organizmy, w tym tak niezwykłe i rzadkie jak Graellsia. Podobnie jest w polskich lasach, w których stosuje się środki owadobójcze typu Foray (oparty na Bacillus) w opryskach lasów iglastych np. na barczatkę czy brudnicę, jak i Mospilan, stosowany chociażby na chrabąszcza. Obydwa środki były dopuszczone przez firmy certyfikujące gospodarkę leśną FCS/ PEFC, jednakże daleko im do selektywności. Las po opryskach jest cichy, nie ma owadów, to i nie ma ptaków. Nie wspominając o gospodarce rolnej, wyrządzającej najwięcej szkód wśród owadów. Ale to zupełnie inny temat.
Hodowla może być wspaniałym sposobem na poznawanie procesów i zjawisk przyrodniczych. Obserwacja na żywo jest najlepszym podręcznikiem, w którym przyroda sama pisze scenariusz. Uczy również odpowiedzialności i pozwala pogłębić wiedzę z entomologii i biologii. Jeśli zainteresowała Ciebie hodowla motyli napisz do mnie, postaram się Tobie pomóc.
ornithopterum@gmail.com
Ornithopterum.pl