Motyl z Księżyca - Actias luna 

Witajcie! W moim pierwszym poście chciałbym się z Wami podzielić tym co dzieje się za moimi plecami. I to dosłownie. Jeśli myśleliście, że hodowla motyli to ciche i spokojne zajęcie to nic bardziej mylnego. Bardzo wysokie, jak na początek wiosny, temperatury wybudziły z hibernacji moje hordy poczwarek księżycówki amerykańskiej (Actias luna). Poczwarki luny są bardzo ruchliwe, wiercąc się i szeleszcząc w kokonach zawiniętych w zeschnięte liście orzecha włoskiego. Jeśli w domu panuje cisza bez problemu usłyszycie je z innego pokoju. To również znak, że w ciągu kolejnych tygodni na świat wyjdzie nowe pokolenie motyli, które zimowało od dobrych 7 miesięcy. Zapraszam Was na opowieść o motylu z innej planety, którego przyciąga niczym magnes.
 
Jedną nogą na Księżycu
 
Actias luna, gdyż tak brzmi  nazwa łacińska księżycówki, od zarania dziejów pobudzała ludzką wyobraźnię z pogranicza mistycyzmu a nawet magii. Nic więc dziwnego, że Luna stała się w niedługim czasie manifestem, symbolem odnoszącym się do cech ludzkiej egzystencji. Krótkie życie tej ćmy, trwające zaledwie dwa tygodnie personifikowane jest z siłą i determinacją naszego, kruchego żywota. Jest wskazówką, aby jak najlepiej wykorzystać dany nam czas i nauką, by cieszyć się i korzystać z każdej chwili. Z symbolicznych powiązań tej ćmy najczęściej wymienia się transformację, przemijanie, zwięzłość życia, cykle życia, nowe początki i wiele innych.
 
Luna przez swój związek z Księżycem (łac. Luna) uważana jest również za jedno z najbardziej mistycznych zwierzęcych totemów na świecie. Stała się wręcz ikoną kultury - motyw tej ćmy wykorzystywany był w malarstwie, rzeźbiarstwie, w sztukach nowoczesnych, reklamach, na znaczkach czy obecnie bardzo popularnych tatuażach. Jej wygląd nie jest dziełem przypadku. Każdy element jej ciała został zaprojektowany w celu dostosowania do otaczającego świata, a zwłaszcza ochrony przed czyhającymi tam zagrożeniami. Przynajmniej tak sądzimy, starając się potwierdzać tezy naszej wyobraźni. Czy rzeczywiście w przyrodzie nie ma rzeczy przypadkowych?
 
Wszystko zależy od perspektywy, z której spojrzymy na tego owada. Patrząc z góry widzimy po prostu piękną ćmę w księżycowych barwach i z cudownymi ogonkami. Jeśli jednak spojrzymy na lunę od strony głowy to może się okazać, że ogonki przemienią się w rogi a owalne plamki na tylnych skrzydłach zaczną przypominać oczy. Z kolei, jeśli spojrzymy na nią od dołu okaże się, że ogonki zmienią się w dziób, zza którego patrzy na nas groźnym wzrokiem skrzydlaty drapieżnik. Ten konkurs na skojarzenia może okazać się naprawdę zaskakujący. Przy odpowiednich ruchach motyla skrzydłami w górę i w dół niejeden oprawca może zwątpić z jakim stworzeniem ma do czynienia.
 
Większość gatunków z rodziny pawicowatych posiada podobne "fałszywe oczy”, których zadaniem jest dezorientacja drapieżnego napastnika, pozwalająca im na ucieczkę lub odstraszenie. To dopracowana funkcja obronna, która wymaga od nas nieco wyobraźni i pomysłowości, by ją odkryć. Misterne wzory na skrzydłach pawic z całego świata przywodzą na myśl głowy sów, węży, lemurów, antylop i wielu innych zwierząt. Ponadto naukowcy dowiedli, że podczas lotu ogonki Luny wpadają w drgania, które mają zakłócać sonar nietoperzy - odwiecznych wrogów motyli nocnych. Wątek ten będzie tematem jednego z kolejnych naszych spotkań.

 

 

 

 

 

 

 

 

 
 
 
 
Actias dla początkujących
 

Jest jeszcze jeden powód, dla którego rozpoczynam cykl o ćmach od Luny. To gatunek łatwy do rozmnażania, wybacza wiele błędów, idealny na pierwszą przygodę z hodowlą dużych pawic. Poziom trudności to takie solidne 3 na 10, w skali, w której 10 oznacza mission impossible :)

Moje spotkanie z księżycówką amerykańską (Luna moon moth) rozpoczęło się dokładnie rok temu. Od tamtego czasu wyhodowałem 3 pokolenia i czekam teraz na 4, obecnie szeleszczące, lecz po przerwie hibernacyjnej. Luna uważana jest za jednego z najpiękniejszych przedstawicieli rodziny pawicowatych (Saturniidae) na naszej Planecie, liczącej blisko 1400 gatunków. Dla porównania w Polsce występuje ok 3 tysięcy gatunków wszystkich motyli nocnych. Możecie zatem wyobrazić sobie jak liczna jest sama rodzina pawic. To zdecydowanie najbardziej okazałe ćmy, do których zaliczamy chociażby jedne z największych, pod względem powierzchni skrzydeł, motyli nocnych jakie świat widział – Attacus atlas czy Attacus lorquini, średnio osiągające rozpiętość  blisko 25 cm, choć w mojej hodowli miałem nieco mniejsze okazy. Luna jest zdecydowanie mniejsza od rodzaju Attacus, lecz nadal bardzo okazała.  Dodajmy jeszcze, że w naszym kraju możemy spotkać obecnie tylko dwójkę reprezentantów pawicowatych - pawicę grabówkę oraz lotnicę zyskę. Ta pierwsza właśnie o tej porze roku rozpoczyna swoje loty. W mojej hodowli parka nawet złożyła już jaja, a mamy dopiero 10 kwietnia. Odnoszę wrażenie, że w tym roku wszystko przyspieszyło. W Europie Południowej występuje jeszcze pawica gruszówka, najokazalsza pawica naszego kontynentu, często również spotykana u hodowców. Dane historyczne wskazywały również na jej występowanie w Polsce.

Luna zamieszkuje lasy liściaste Ameryki Północnej (USA oraz płd. Kanady).  Gąsienice są polifagiczne, co oznacza, że pożywiają się wieloma gatunkami roślin. W naszych warunkach klimatycznych najlepiej sprawdza się orzech włoski. W jej naturalnym środowisku przysmakiem jest z kolei ambrowiec, brzoza a nade wszystko orzech czarny. Nie tylko dorosłe osobniki są piękne, ale również ich kokony. Gdyż luny należą do ciem jedwabnych (Silkmoth), których gąsienice tworzą oprzędy, tkając jedwabne nici.

 

 

 

Vademecum ćmoholika, czyli jak wyhodować Lunę?
 
Bobasy (stadium L1-L2)
 
Jajeczka lun są czarne i małe. Najlepiej przełożyć je na szalki Petriego lub do małych pojemniczków. Luny nie są wymagające pod względem temperatury, w zupełności do hodowli wystarcza nasza domowa temperatura, dlatego nie podgrzewajcie w domu atmosfery :) Możemy trzymać je w pokoju, w sypialni, jak wolicie, ważne by mieć je na oku. W przeciwieństwie do wielu gatunków spoza Europy Luny nie wymagają również dużej wilgotności. Dlatego nie musimy spryskiwać gąsienic. Małe gąsieniczki przenosimy z szalek Petriego do większego pojemnika zaraz po wykluciu, które następuje do dwóch tygodniach od momentu złożenia jaj. Najlepiej do tego celu użyć malutkiego pędzelka, który z łatwością zgarnia ruchliwe gąsienice. W ten sposób nie uszkodzimy ich palcami. Na tym etapie (stadium L1) możemy już zaobserwować ciekawą zmianę morfologiczną, czyli zewnętrzną. Gąsienice lun mogą być całe zielone lub czarno zielone. I nie ma to żadnego związku z płcią czy formą barwną dorosłego motyla. Po prostu tak mają.
 
Pierwsze dwa stadia (L1-L2) trzymam w pojemniku 5 litrowym lub mniejszym. Podstawową zasadą w hodowli wielu gatunków jest dobór odpowiedniego pomieszczenia M1 do ilości gąsienic. Gąsienice trzymane w przegęszczeniu mniej jedzą i częściej chorują. Dno pojemnika dobrze jest wyłożyć ręcznikiem kuchennym – papierowym. Wchłania wilgoć z odchodów i łatwo go wymienić. Pamiętajmy, tak jak przy każdym zwierzęciu, tak i przy motylach, musimy dbać o higienę podopiecznych. Często sprzątajmy, gdyż większa ilość kup to większe prawdopodobieństwo choroby.
 
Największy problem jaki napotkacie wczesną wiosną w hodowli Luny to utrzymanie gałązek orzecha włoskiego przy życiu. Niestety młode liście bardzo szybko więdną, stąd warto wstawiać końcówki do malutkich fiolek z wodą. Należy jednak pamiętać, że gąsienice mają tendencje do samobójstw, i jeśli nie zabezpieczymy wacikiem wejścia do fiolki w niedługim czasie będziecie obserwować je poutykane w wodzie, niczym ogórki kiszone. Gąsieniczki schodzą z liści głową prosto w dół i nie potrafią się wycofać, brnąc na dno fiolki. Gdy nasze głodomory trochę podrosną przenosimy je na liściach do większych pojemników. Nadal nie chwytajmy ich palcami, odcinamy liście, pomagając sobie pęsetą. 
 
Stadium żelka L3-L4
 

W tych stadiach stosuje już większe pojemniki plastikowe, takie do 65 litrów lub przewiewne klatki hodowlane. Ważne, by utrzymywać wentylację, uchylając wieczko z jednoczesnym zabezpieczeniem otworu gazą lub nawiercając otwory wentylacyjne w plastikboxie. W przypadku klatek – hodowlarek, sa one w pełni wentylowane, posiadają siatkę po bokach.

Jeśli zaniepokoi Was brak ruchu wśród podopiecznych nie martwcie się. Pozwólcie gąsienicom zrzucić oskórek. W czasie linienia nie poruszają, wyglądając na martwe. To jak wymiana za ciasnego ubrania na nowe. I to nowe w przypadku gąsienic może naprawdę różnić się od starego. Na tym etapie zauważycie widoczne zmiany morfologiczne – pojawienie się opalizującej zieleni, czerwonych kropek i jasnych pasemek. Obserwacja nowych szat jest zawsze fascynująca. Stadium L4 nazywam stadium żelka lub zielonego misia Haribo. Istotną zmianą, którą zauważycie jest również szybko znikający pokarm. Tak, już wkrótce staniecie się łupieżcami orzechów włoskich. Jeśli na Waszych osiedlach w niewyjaśnionych okolicznościach zaczynają zanikać bujne gałęzie orzecha, oznacza to, że ktoś z Waszych sąsiadów zaczął hodować lunę lub robi wywar na poprawę kondycji swoich włosów. Nie ma w tym żartu, żarłoczne gąsienice wcinają całą kiść gałęzi w dwa do trzech dni! A większa ilość pożywienia przekłada się oczywiście wprost proporcjonalnie na większą liczbę i wielkość kup. Pamiętajcie o higienie!

 

Zielony kosmita L5

Gdy Wasi podopieczni będą mieli wielkość palca wskazującego dorosłego mężczyzny lub większą, oznacza to, że macie do czynienia z żelkami gigantami! Czyli ostatnim stadium przed zawinięciem się w kokon i przemianą w poczwarkę. Na tym etapie najlepiej zaopatrzyć się w hodowlarkę. Podstawowa wersja na Ali Express to wydatek zaledwie 15 zł, a na pewno ułatwi Wam życie z gąsienicami – potworami. Jest to też czas, w którym osiedlowa straż z pewnością Was już namierzyła za nieplanowane cięcia sanitarne orzechów włoskich. Na tym etapie dorosłe gąsienice zjadają gęsty bukiet liści w ciągu 24 godzin! Jeśli nie macie orzecha pod przysłowiową ręką, zagwarantujcie sobie jego dostawy. Gąsienica przed zbudowaniem oprzędu zmienia barwę na brązowo-czerwoną i staje się bardzo ruchliwa. Tempo poruszania się tego stwora może Was naprawdę zaskoczyć. Dlatego przy wymianie gałęzi musicie mieć oczy dookoła głowy. Chwila nieuwagi i gąsienice biorące udział w wyścigach F1 na speedzie dojdą do kuchni, łazienki i salonu.

 

 

 

 
Lunarium
 

Przenieśmy się na chwilę do kolebki Luny – Ameryki. Na północy tego kontynentu Luna występuje tylko w jednym pokoleniu. Co to oznacza? Że chłodne warunki są dla niej na tyle niesprzyjające, że nie ryzykuje kolejnych pokoleń, w których gąsienice mogłyby nie mieć pożywienia. Natomiast im dalej na południe, tym cieplej, a zatem i dłuższy sezon wegetacyjny roślin żywicielskich. W takich warunkach Luny potrafią wyprowadzić nawet 4 pokolenia rocznie! Tak się dzieje na Florydzie czy w Luizjanie. Gdy pewnego dnia po przebudzeniu nie zauważycie w swojej hodowlarce żadnego ruchu to sygnał, by zacząć poszukiwania kokonów. Łatwo je jednak przeoczyć. Często bowiem gąsienice przędząc kokon zawijają go w liście orzecha. Uważnie przyglądajcie się zatem wszelkim zgrubieniom na gałęziach. Po odcięciu nożyczkami gałązki z kokonem moim pierwszym skojarzeniem były zawinięte w liście lembasy Froda, a właściwie Sama z Władcy Pierścieni. Prawda, że wyglądają podobnie? Tylko ich nie jedźcie, choć to porządny kawał białka. Nawet jeśli jesteście fanami Tolkienowskiej trylogii :)

Takie zawiniątka przekładamy następnie z powrotem do hodowlarki lub pojemnika. Jego dno najlepiej wyłożyć ręcznikiem papierowym lub wysypać wermikulitem albo wiórkami kokosowymi – podłożem, które używamy do terrariów dla gadów. Zabezpiecza ono warunki wilgotnościowe. Raz na jakiś czas kokony dobrze jest zwilżyć mgiełką ze spryskiwacza, używanego np. do liści kwiatów. Nie za wiele, odrobina wilgoci wystarczy. Nim się obejrzycie po 3-4 tygodniach ujrzycie Miss Ameryki :)

Warto bym wspomniał Wam o jeszcze jednej ważnej rzeczy – śliskie ścianki pojemników wykładamy ręcznikiem, papierem lub ściereczką, by motyle po wyjściu z poczwarek mogły się swobodnie wspiąć i napompować skrzydła. Proces ten trwa kilkadziesiąt minut. Skrzydła pompowane są hemolimfą, w tym czasie owad również pozbywa się płynów z przemian materii. Dlatego nie przestraszcie się wytryskującej nagle z odwłoka cieczy.

Dorosłe motyle (imago) różnią się nieco odcieniem – samice są bladozielone, samce bardziej żółte. Panie są również nieco większe.Płeć rozpoznacie także po czułkach - samce pierzaste, samice nitkowate. Pierzaste zakończenia mają znaczenie w odbieraniu bodźców zapachowych samic – feromonów. Dlatego jeśli chcielibyście założyć własne Lunarium pozostaje Wam zamknąć parę motyli w hodowlarce i czekać na złożenie jajeczek przez samicę, co następuje zazwyczaj już na drugi dzień po zapłodnieniu. Kopulacja trwa wiele godzin, motyle mogą jeszcze po niej pozostawać dłuższą chwilę razem. Hodowlarkę warto umieścić w przewiewnym miejscu - lekki przeciąg pomaga w rozsiewaniu zapachu damskich feromonów, co niewątpliwie pobudza do działania panów.

Dorosły motyl żyje bardzo krótko – od 7 do 14 dni. Jak wszystkie pawice tak i Luna nie pobiera pokarmu w stadium imago (owada dorosłego). Ma uwsteczniony aparat gębowy a całą energie z zielonej masy pochłoniętej w trakcie życia gąsienicy wkłada wyłącznie w poszukiwanie partnera i rozmnażanie. Całkowity czas potrzebny na wyhodowanie jednego pokolenia w naszych wiosenno-letnich warunkach wynosi zatem od 1,5 do 2 miesięcy. A jedna samca luny składa do 150 jaj.

Na zakończenie mam dla Was niespodziankę. Tutorial hodowcy Luny w pigułce. Możecie pobrać go w PDF i wydrukować. Mam nadzieję , że się Wam spodoba!

Do zobaczenia!
Rafał

 

 

 

 

 

 

Hodowla może być wspaniałym sposobem na poznawanie procesów i zjawisk przyrodniczych. Obserwacja na żywo jest najlepszych podręcznikiem. Uczy również odpowiedzialności i pozwala pogłębić wiedzę z entomologii i biologii. Jeśli zainteresowała Ciebie hodowla Luny napisz do mnie, postaram się Tobie pomóc. 

 

Obserwuj nas na Instagramie

@ornitho.pterum

Ornithopterum.pl